Miejskie piekło istnieje. W każdym państwie na świecie można znaleźć miasta, w których życie to koszmar. Za fasadą nowoczesności oraz rozwoju kryją się dramaty wielu ludzi. Oni żyją na ulicy, egzystują w ciasnych mieszkaniach lub brodzą po kostki w śmieciach.

Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 14:01 a jak ksiądz mówi że jak bd grzeszyć to pójdziesz do piekła, to jak myślisz, co miał na myśli? no pewnie, że istnieje blocked odpowiedział(a) o 14:01 claudyna odpowiedział(a) o 14:01 Jak wierzysz w niebo to wierzysz i w piekło ! xd Kondziuu odpowiedział(a) o 14:02 Niewiadamo sama sprawdzzz xdd zartuje nawet nie proboj bo to glupota ! raczej istnieje :p blocked odpowiedział(a) o 14:17 henio3 odpowiedział(a) o 14:43 Xdm odpowiedział(a) o 17:12 Tu masz o tym napisane: Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
\n \n\n\n pieklo istnieje bylem tam 23 minuty
rt @roman5039988251: kopalnia wujek zostanie w mej pamieci do konca moich dni .bylem tam w tamtym okrutnym dla nas prawych polakow czasie .sivieckie pacholki Oni widzieli Piekło O istnieniu Piekła mówi nie tylko Pismo Święte. Prawdę tą potwierdzają dusze czyśćcowe, które przychodzą prosić o pomoc, a także wielu wizjonerów, którym została udzielona szczególna łaska widzenia tej innej, zakrytej przed ludzkim wzrokiem rzeczywistości. Oto zapiski tych, którzy ujrzeli Piekło: Piekło w wizji św. Siostry Faustyny "Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez Anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. Rodzaje mąk, które widziałam: - pierwszą męką, która stanowi piekło, jest utrata Boga; - drugie - ustawiczny wyrzut sumienia; - trzecie - nigdy się już ten los nie zmieni; - czwarta męka - jest ogień, który będzie przenikał duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym; - piątą męką - jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność, widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje; - szóstą męką jest ustawiczne towarzystwo szatana; - siódmą męką jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa. Są to męki, które wszyscy potępieni cierpią razem, ale to jest nie koniec mąk, są męki dla dusz poszczególne, które są męki zmysłów, każda dusza czym grzeszyła, tym jest dręczona w straszny i nie do opisania sposób. Są straszne lochy, otchłanie kaźni, gdzie jedna męka odróżnia się od drugiej; umarłabym na ten widok tych strasznych mąk, gdyby mnie nie utrzymywała wszechmoc Boża. Niech grzesznik wie, jakim zmysłem grzeszy, takim dręczony będzie przez wieczność całą; piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się, że nie ma piekła, albo tym, że nikt tam nie był i nie wie, jako tam jest. Ja, Siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest. O tym teraz mówić nie mogę, mam rozkaz od Boga, abym to zostawiła na piśmie. Szatani mieli do mnie wielką nienawiść, ale z rozkazu Bożego, musieli mi być posłuszni. To, com napisała, jest słabym cieniem rzeczy, które widziałam. Jedno zauważyłam, że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło. Kiedy przyszłam do siebie, nie mogłam ochłonąć z przerażenia, jak strasznie tam cierpią dusze, toteż jeszcze się goręcej modlę o nawrócenie grzeszników, ustawicznie wzywam miłosierdzia Bożego dla nich." Źródło: Dzienniczek Siostry Faustyny, 741 Piekło według wizjonerów z Fatimy "Najświętsza Dziewica rozłożyła ręce, a z nich wytrysnęły strumienie światła, które przeniknęły ziemię. Ujrzeliśmy morze ognia znajdujące się jakby pod ziemią. W tym morzu pogrążeni byli szatani i dusze w postaci ludzkiej, które bądź wznosiły się w powietrzu jak płomienie z wydobywającymi się z nich kłębami dymu, bądź podobne do iskier olbrzymiego pożaru opadały na wszystkie strony w postaci deszczu, wśród przeraźliwych krzyków i wycia z powodu okropnego bólu i rozpaczy, wywołując potworny strach i przerażenie. Szatani odróżniali się od ludzi odrażającą postacią potwornych i nieznanych zwierząt, czarnych i przeźroczystych. Widzenie to trwało tylko chwilę i wywoływało grozę. Byliśmy pełni wdzięczności dla naszej Niebieskiej Matki za wcześniejsze zapewnienie, że zabierze nas ze sobą do Nieba. Gdyby nie to, chyba umarlibyśmy z wstrząsajęcego przeżycia." Źródło: Jongen H. "Tajemnica Fatimy" Wydawnictwo Michalineum 1997, Piekło w wizji Vicki - wizjonerki z Medjugorie "Po wizycie w czyśćcu (...) Gospa pokazała nam piekło. To potworne miejsce. Pośrodku płonie wielki ogień, jaki znamy na ziemi. Widzieliśmy zupełnie zwyczajnych ludzi, takich, jakich się widuje na ulicy, którzy dobrowolnie rzucali się w ten ogień. Nikt ich nie popychał. Zanurzali się w ten ogień na różnej głębokości. Kiedy z niego wychodzili, byli podobni do dzikich zwierząt, wykrzykując swoją nienawiść, swój bunt i bluźniąc… Trudno nam było uwierzyć, że to wciąż jeszcze istoty ludzkie, tak bardzo byli zniekształceni, odczłowieczeni… Wobec tego widoku ogarnęło nas przerażenie i nie rozumieliśmy, jak coś tak potwornego mogło przytrafić się tym ludziom. Na szczęście obecność Gospy dodawała nam odwagi. Widzieliśmy młodą, piękną dziewczynę, która rzuciła się w ogień. Potem była podobna do potwora. Gospa tłumaczyła nam to wszystko: - Ci ludzie idą do piekła z własnej woli. To ich wybór, ich decyzja. Nie bójcie się! Bóg każdemu dał wolność. Na ziemi każdy może zdecydować się na Boga lub przeciwko Bogu. Niektóre osoby na ziemi zawsze są przeciwko Jego woli, w pełni świadomie. Te osoby zaczynają przeżywać piekło we własnych sercach. A kiedy przychodzi śmierć, a one nie zmieniają decyzji, wówczas to samo piekło trwa dalej. - Gospa, zapytaliśmy, czy ci ludzie będą mogli któregoś dnia opuścić piekło? - Piekło się nie skończy, a ci, którzy idą do piekła nic już nie chcą od Boga otrzymać, dobrowolnie wybrali życie z dala od Boga, na zawsze! Bóg nie może zmusić żadnego człowieka, by ten Go kochał. - A jak Bóg, skoro ma tak dobre Serce, zgadza się, by Jego dzieci szły na wieczne zatracenie? Dlaczego nie zagrodzi wejścia do piekła, albo dlaczego nie weźmie w ramiona tych wszystkich, którzy zamierzają rzucić się w ogień i nie przekona ich, by wybrały Jego raczej, niż szatana? Zrozumieliby swoją pomyłkę! - Ależ Bóg robi wszystko, żeby ich uratować! Wszystko! Jezus umarł za każdego z nas i Jego miłość jest wielka dla wszystkich. Zachęca nas, żebyśmy się coraz bardziej zbliżali do Jego Serca, ale co ma zrobić wobec kogoś, kto nie chce Jego miłości? Nic nie może zrobić! Miłość nie stosuje przymusu! (…) Na zakończenie Gospa powierza im misję: - Pokazałam wam to wszystko, żebyście wiedzieli, że to istnieje i żebyście o tym powiedzieli innym ludziom." Źródło: Siostra Emmanuel "Medjugorie lata 90," Promic 2009,

Z tego powodu wciskali się ukradkiem do więzień, niosąc uwięzionym i na męki skazanym chrześcijaninom słowa pociechy, a upadających w wierze wzmacniali przypominaniem szczęśliwości wiecznej, jaka po przebytych trudach ich oczekiwała. Jak Aniołowie Stróże byli oni wszędzie tam, gdzie się odzywały jęki ludzkie.

Jezus Chrystus zstąpił do piekieł; potępiony zaś zstępuje do piekła: te dwa wyrażenia określają dwa różne czyny i zakładają dwie różne sytuacje. Bramy piekielne, przez które zstępował Chrystus, otworzyły się same, by pozwolić wyjść pozostającym tam w więzach, tymczasem piekło, do którego zstąpił potępiony, zamyka się za nim na zawsze. Słowo jednak pozostaje to samo – i to nie wskutek przypadku albo dowolnego powiązania, ale na mocy głębokiej logiki – i wyraża pewną kapitalną prawdę. Źródło: SŁOWNIK TEOLOGII BIBLIJNEJ, POD RED. Xaviera Leona-Doufoura, Pallottinum, Poznań 1994. Piekło, do którego zstąpił Chrystus, to królestwo śmierci, podobnie jak piekło potępionych – i bez Chrystusa nie byłoby na świecie nic innego jak tylko jedno piekło i tyl­ko jedna śmierć, tzn. śmierć wieczna, śmierć rozporządzająca całą swą potęgą. Jeżeli istnieje „śmierć druga" (Ap 21, 8), odrębna od pierwszej, to dlatego, że Jezus Chrystus przez swoją śmierć pokonał królestwo śmierci. Ponieważ zstąpił On do piekieł, nie są one już tylko piekłem potępionych, ale mają nadal rysy piekła. Dlatego też w dzień sądu ostatecznego bramy piekielne, zwane inaczej Hadesem, połączą się z piekłem i z jego naturalnym umiejscowieniem w jeziorze ognia (Ap 20, 14). I chociaż starotestamentowe obrazy piekła są jeszcze ciągle dwuznaczne i nie posiadają charakteru absolutnego, to jednak Jezusa Chrystus odwołuje się do nich, ażeby przedstawić naturę potępienia wiecznego. Bardziej niż obrazem są one rzeczywistością przedstawiającą świat, w którym nie byłoby Chrystusa. STARY TESTAMENT I. GŁÓWNE OBRAZY 1. Otchłań jako miejsce pobytu zmarłych. Według przekonań dawnych Izraelitów otchłań albo „szeol" jest „miejscem spotkania wszystkich żyjących" (Job 30, 23). Jak wiele innych ludów Izrael również istnienie zmarłych uwa­żał za cień istnienia, pozbawiony wszelkiej wartości i szczęścia. Szeol jest miejscem, w którym gromadzą się te wszystkie cienie. Przedstawiano go so­bie jako grób, „otwór w ziemi", „studnię" lub „fosę" (Ps 30, 10; Ez 28, 8), najgłębszą, jaka może być w ziemi (Pp 32, 22), sięgającą głębiej niż podziemne przepaści (Job 26, 5; 38, 16 n). Panuje tam absolutna ciemność (Ps 88, 7. 13) i „mroki świecą tam jedynie" (Job 10, 21 n). Tam właśnie „zstępują" wszyscy żyjący (Iz 38, 18; Ez 31, 14) i nie wyjdą stamtąd już nigdy (Ps 88, 10; Job 7, 9). Nie będą już mogli (Ps 6, 6), nie będą mogli pokładać na­dziei w Jego sprawiedliwości (88, 11 nn) ani w Jego wierności (30, 10; Iz 38, 18). Jest to stan całkowitego opuszczenia (Ps 88, 6). 2. Moce piekielne i szał ich działania w świecie. Zstąpić do otchłani, gdy nadejdzie pełnia dni, aby po starości pełnej szczęścia „odnaleźć tam swoich "ojców" (Rdz 25, 8) – oto los, jaki czeka całą ludzkość (Iz 14, 9-15; Job 3, 11-21). I nikt nie może się nań uskarżać. Ale bardzo często szeol nie czeka aż na tę godzinę. Niczym jakaś nienasycona bestia rzuca się na swoją zdo­bycz (Prz 27, 20; 30, 16) i unosi ją, choć jeszcze jest ona w pełni sił (Ps 55, 16). Ezechiasz w połowie swoich dni widzi otwierające się „bramy szeolu" (Iz 38, 10). To rozpanoszenie się mocy piekielnych na ziemi należącej do żyją­cych (38, 11) jest swoistym dramatem i zgorszeniem zarazem (Ps 18, 6; 88, 4 n). II. PIEKŁO GRZESZNIKÓW Zgorszenie to jest jednym z elementów dynamicznych objawienia. Oto tra­giczna strona śmierci ukazuje brak porządku w świecie, a jednym z celów za­sadniczych religijnej myśli izraelskiej j«st pokazanie, że ten nieporządek – to owoc grzechu. W miarę jak świadomość tego dochodzi do głosu, piekło w swych głównych zarysach przedstawia się coraz straszniej. Otwiera swoją paszczę, by pochłonąć Koracha, Datana i Abirama (Lb 16, 32 n), mobilizuje całą swoją potęgę, by pożreć „tłum miasta wspaniały i wyjący z uciechy" (Iz 5, 14), niszczy bezbożnych w ich przerażeniu (Ps 73, 19). Dwa obrazy szczególnie przejmujące tej strasznej zagłady znane były w Izraelu: zniszczenie ogniem Sodomy i Gomory (Rdz 19, 23; Am 4, 11; ps 11, 6) oraz obrzydliwość miejsca Tofet w dolinie Gehenny, miejsca rozkoszy mającego stać się według przeznaczenia miejscem grozy, gdzie „widać trupy ludzi, którzy się zbuntowali przeciw mnie. Robak ich nie zginie i nie zgaśnie ich ogień" (Iz 66, 24). Śmierć w "ogniu i jego trwająca w nieskończoność siła niszczenia – to obrazy piekła spotykane także w Ewangeliach. Piekło to nie jest już tzw. piekłem normalnym, czyli szeolem, ale piekłem, o którym można powiedzieć, że spadło z "nieba, „przyszło od Jahwe" (Rdz 19, 24). Jeżeli jest ono podobne do „otchłani bez dna" i do „ulewy ognia" (Ps 140, 11) – obraz szeolu i wspomnienie Sodomy – to dlatego, że to piekło zapalił Jahwe „swoim tchnieniem" (Iz 30, 33) i „żarem swojego "gniewu" (30, 27). To piekło przeznaczone dla grzeszników nie mogło stanowić udziału sprawiedliwych, zwłaszcza tych sprawiedliwych, którzy, by wytrwać w wierności Bogu, cierpieli "prześladowania ze strony grzeszników, a niekiedy nawet przez nich ginęli. Jest tedy rzeczą słuszną, że z owej „krainy prochu", z tradycyjnego szeolu, gdzie śpią zmieszani ze sobą grzesznicy i sprawiedliwi, pierwsi pójdą na „wiecznotrwałe przerażenie", a ich ofiary „wstaną do "życia wiecznego" (Dn 2, 12). I gdy Pan będzie wręczał sprawiedliwym ich zapłatę, to równocześnie „uzbroi całe stworzenie, żeby ukarać ich wrogów" (Mdr 5, 15 nn). Piekło nie jest już umieszczane w głębokościach ziemi; jest nim cały wszechświat „walczący przeciw nierozumnym" (5, 20). Ewangelie przejmują te obrazy. Bogacz przebywający „w otchłani", gdzie „cierpi od płomieni ognia", widzi Łazarza „zasiadającego na łonie "Abrahama", a między nimi jest przepaść wielka i nie dająca się przebyć (Łk 16, 23-26). Ogień i przepaść, "gniew z nieba i otwarte czeluści "ziemi, "przekleństwo Boga i wrogość "stworzenia – oto, czym jest piekło. NOWY TESTAMENT I. NAUKA CHRYSTUSA O PIEKLE Jezus przywiązuje większą wagę do sprawy utraty życia wiecznego, do rozstania się z Nim, niż do opisu piekła na podstawie danych tamtego środowiska. Jeżeli byłoby rzeczą ryzykowną uważać za ostateczny wyraz nauki Jezusa o piekle przypowieść o nieuczciwym bogaczu, to jednak należy się liczyć z używanymi tam przez Jezusa najbardziej gwałtownymi i bezlitosny-mi obrazami biblijnymi: „płacz i zgrzytanie zębów w rozpalonym piecu" (Mt 13, 42); „piekło, w którym robak ich nie umiera i "ogień nie gaśnie" (Mk 9, 43-48; por. Mt 5, 22) i w którym Bóg może „zatracić i "duszę, i "ciało"-(Mt 10, 28). Groza tych stwierdzeń jest tym większa, że zostały one sformułowane przez Tego, który ma władzę wtrącania do piekła. Jezus nie mówi o piekle, tak jakby ono było rzeczywistością, która jedynie zagraża. Zapowiada On, że „pośle swoich aniołów; ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy czynią nieprawość, i wrzucą ich w piec rozpalony" (Mt 13, 41 n), a potem wygłosi "przekleństwo: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny!" (Mt 25, 41). To właśnie Pan oświadcza: „Zaprawdę mówię wam: nie znam was" (25, 12). „Wyrzućcie go na zewnątrz w ciemności" (25, 30). II. JEZUS CHRYSTUS ZSTĄPIŁ DO PIEKIEŁ Zstąpienie Chrystusa do piekieł jest artykułem wiary, jest w rzeczywi­stości pewnym stwierdzeniem Nowego Testamentu. Jeżeli jest rzeczą trudną określić wartość niektórych tekstów, jeżeli nie wiadomo, co oznaczało „gło­szenie [zbawienia] duchom zamkniętym w więzieniu, niegdyś nieposłusznym, gdy za dni Noego wielka cierpliwość Boża oczekiwała, a budowana była ar­ka" (l P 3, 19 n), to jednak nie ulega wątpliwości to, że zstąpienie Jezusa do piekieł oznacza realizm Jego śmierci i równocześnie Jego triumf nad śmier­cią. Jeżeli „Bóg Go wskrzesił, zerwawszy pęta śmierci" (tj. szeolu, Dz 2, 24), to w ten sposób, że Go najprzód poddał śmierci, ale nie zostawił Go w jej mocy (2, 31). Jeżeli Chrystus w tajemnicy wniebowstąpienia „wstąpił ponad wszystkie niebiosa", to dlatego, że przedtem zstąpił do „niższych regionów ziemi". Potrzebne było to przykre zejście, aby „mógł dopełnić wszystkich rzeczy" i zakrólować jako Pan nad całym światem (Ef 4, 9 n). W wierze chrześcijańskiej wyznaje się, że Jezus Chrystus jest Panem w niebie po wyj­ściu spośród zmarłych (Rz 10, 6-10). III. BRAMY PIEKIELNE ZWYCIĘŻONE Przez swoją śmierć Chrystus zatryumfował nad ostatnim nieprzyjacielem, to jest nad śmiercią (l Kor 15, 26): zwyciężył bramy piekielne. Śmierć i Hades pojawiały się przed oczyma Boga zawsze bez żadnych osłonek (Am 9, 2; Job 26, 6). Teraz muszą zwrócić umarłych, których trzymały w swych wię­zach (Ap 20, 13; por. Mt 27, 52 n). Piekło było aż do śmierci Pana „miejscem spotkania wszelkiego ciała", tragicznym punktem docelowym ludzkości wy­gnanej przez Boga. Nikt z tego miejsca nie mógł się wydostać przed Chrystu­sem, „który jest pierwocinami spośród pomarłych" (l Kor 15, 20-23), „pier­worodnym wśród umarłych" (Ap l, 5). Dla ludzkości, skazanej przez Adama na śmierć i oddalenie od Boga, odkupienie jest otwarciem bram piekiel­nych, jest darem życia wiecznego. "Kościół jest owocem i narzędziem zarazem tego zwycięstwa (Mt 16, 18). Lecz Chrystus, nawet jeszcze przed swoim przyjściem, był przedmiotem obietnicy i oczekiwania. W miarę przyjmowania tej obietnicy człowiek Sta­rego Testamentu dostrzega jakieś skromne światełko, które oświeca jego otchłań, i z czasem staje się całkowitą dlań pewnością. I odwrotnie, jeśli czło­wiek nie przyjmuje owej obietnicy, jego otchłań zamienia się w rzeczywiste piekło, a on zapada się w przepaść, w której potęga szatana staje się coraz groźniejsza. Kiedy się wreszcie pojawia Jezus Chrystus, „ci, którzy nie są posłuszni Ewangelii Pana naszego Jezusa… jako karę poniosą wieczną zagła­dę [z dala] od oblicza Pańskiego" (2 Tes l, 8 n); w owym „jeziorze ognia" znajdą Śmierć i Hades (Ap 20, 14 n).
Rzecz jasna tam gdzie pojawia się rozwścieczona tłuszcza jak grzyby po deszczu wyrastają i ludowi trybuni. Gotowi bronić „człowieka prostego” przed każdą krzywdą. Tym lepiej jeśli mniemaną lub urojoną. Nic więc dziwnego, że politycy niemal wszystkich formacji zaczęli wykazywać nadzwyczajną aktywność w tej sprawie. RozaliaKróluj Nam Chryste - Intronizacja WilnoKróluj Nam Chryste 2 - Intronizacja WilnoNadejście Królestwa BożegoCzasy OstateczneZapada ZmrokHallelujahNick Vujicic - świadectoIntronizacja Chrystusa KrólaMsza Święta Ratunkiem dla Całego ŚwiataRatujmy EuropęCałun TuryńskiTraktat Lizboński - analizaCywilizacja AborcjiEgzorcyzm23 Minuty w PiekleBrukselaCud Terapii Gersona 1/9 Czy istnieje piekło? Posted on Styczeń 15th, 2017 in Badanie Pism. Piekło w wielu religiach przedstawione jest jako miejsce ogniste, palące śmiertelnym płomieniem, gdzie trafiają wszyscy grzesznicy. Znajduje się pod ziemią. Władzę nad nim sprawuje diabeł/szatan ze swoimi demonami. Czy taki obraz czegoś, co religie nazywają
Kategoria: Nowożytność Data publikacji: Autor: Przy tekście pracowali także: Anna Winkler (redaktor) Rafał Kuzak (fotoedytor) Porywano ich z rodzinnych miejscowości, bito, gwałcono, pędzono pieszo setki kilometrów i jak zwierzęta sprzedawano na targu. Potem musieli ciężko pracować dla swoich właścicieli. Setki tysięcy mieszkańców Rzeczypospolitej trafiło do tatarskiej, a potem tureckiej niewoli i już nigdy nie wróciło do ojczyzny. O ich losie mało kto dziś pamięta. Od końca XV wieku Rzeczpospolita zaczęła zmagać się z nową plagą – najazdami tatarskimi. Dla zamieszkujących Krym Tatarów rabunkowe wyprawy na ziemie polskie stały się sposobem na życie i ważną – o ile nie najważniejszą – częścią gospodarki. Ten prowadzący koczowniczy tryb życia lud nie uprawiał ziemi i niczego nie wytwarzał, dlatego napady na sąsiadów i ich grabienie uczynił podstawą swojej egzystencji. Potężna terytorialnie i politycznie Polska okazała się pod tym względem zadziwiająco bezbronnym przeciwnikiem. Tatarzy pod Warszawą? Pierwszy duży najazd tatarski spadł na nasz kraj w 1474 roku, po nim zaś przyszły następne. Jak szacują historycy, do 1586 roku odbyło się od 150 do nawet 300 znaczących wypraw na Rzeczpospolitą. A mówimy tylko o końcówce XVI wieku! Ataki kontynuowane były też w następnym stuleciu – to właśnie wtedy przypadło ich apogeum. Czambuły dochodziły do Lwowa, Przemyśla i Rzeszowa (!). W 1620 roku strach przed Tatarami stał się tak wielki, że zaczęto fortyfikować Warszawę. Zwykle przybysze z Krymu dokonywali dwóch najazdów rocznie, ale zdarzały się lata, gdy bywało ich nawet po pięć. Te mniejsze, zwane „besz besz” (czyli pięć głów), podejmowane były przez wojowników z własnej inicjatywy. W ich trakcie porywano od kilkudziesięciu do około 300 osób. Te większe – „czapuły” (to od tego słowa pochodzi polskie „czambuł”) – urządzali lokalni dostojnicy, bejowie i mirzowie. Uprowadzały one do trzech tysięcy jeńców. Brandt/domena publiczna Tatarzy regularnie wyprawiali się po jeńców na tereny Rzeczpospolitej. Były wreszcie wyprawy walne, nazywane „sefer”. Organizowali je chanowie – wtedy na Polskę spadała cała tatarska potęga. W jasyr brano od kilku do kilkudziesięciu tysięcy osób. Na przykład w bitwie pod Łopusznem w 1512 roku siły polskie odbiły 16 tysięcy ludzi. Z kolei według różnych relacji podczas najazdu z 1575 roku Tatarzy zagarnęli od 19 do 55 tysięcy jeńców. Ten ostatni szacunek daje wyobrażenie nie tylko o skali szkód, ale także o trudnościach z dokładnym ustaleniem liczby strat. W literaturze oblicza się, że Rzeczpospolita mogła utracić w wyniku tatarskich najazdów w I połowie XVII wieku aż 300 tysięcy ludzi. Z kolei straty z lat 1648-1699 mogły przekroczyć pół miliona. Niektórzy badacze twierdzą wręcz, że pół miliona ludzi poszło w niewolę tylko podczas powstania Chmielnickiego. Faktem jest, że na skutek wrogich rajdów wiele obszarów na Kresach południowo-wschodnich uległo wyludnieniu. Zobacz również:Sztuka wojny Sobieskiego. Gdzie tkwił sekret sukcesów Lwa Lechistanu w walce z Turkami?Nie tylko husaria. Najskuteczniejsze polskie formacje wojskoweDo odsieczy wiedeńskiej mogło nigdy nie dojść. Francuzi oferowali Sobieskiemu ogromną łapówkę za porzucenie cesarza Worek pełen dzieci Jaki był los tych, którzy mieli nieszczęście trafić do tatarskiej niewoli? Bez nadmiernej przesady można stwierdzić, że ofiary najazdów czekało piekło na ziemi. Błyskawicznie poruszający się przeciwnicy spadali zwykle na wieś lub miasteczko jak grom z jasnego nieba. Starszych i niesprawnych mieszkańców od razu zabijali, młodych brali w jasyr, kobiety gwałcili, a zabudowania puszczali z dymem. Jeńcom zakładano powrozy na szyję i pędzono pospiesznie na południe, by uniknąć odbicia przez ewentualną odsiecz. Wokół kolumny więźniów krążyli Tatarzy, którzy poganiali ich nahajkami. Ci, którzy osłabli i padli, byli zabijani. Równie okrutnie obchodzono się z małymi dziećmi. Sposób ich transportowania opisał w 1689 roku Jakub Kazimierz Haur. Otóż Tatar brał poszewkę pierzyny, wkładał do środka kilkoro maluchów, robił dziury dla dostępu powietrza, a następnie przewieszał przez konia na kształt juków i tak ruszał w drogę. Oczywiście część najmłodszych nie przeżywała takiej podróży. Ich zwłoki po prostu wyrzucano. Po najeździe z grudnia 1666 roku na drogach odwrotu Tatarów natrafiono na zwłoki prawie 500 zmarłych z zimna dzieci… Niewolnictwo w Europie Porwanych sprzedawano na krymskich targach niewolników. Ludzie byli poszukiwanym towarem nie tylko w Nowym Świecie, ale także na sporych obszarach Europy. Jeńców dzielono na grupy przeznaczone na Krym, do Konstantynopola i do azjatyckiej Anatolii. Handel odbywał się w określone dni tygodnia. „Jak u nas na zboża, na bydła różne targi abo jarmarki, tak tam u nich jest kiermasz niewolniczy” – relacjonował Haur. Pojawiali się na nim tureccy, ormiańscy i żydowscy kupcy, którzy wyszukiwali najlepszych brańców. W cenie byli młodzi i silni mężczyźni oraz młode, urodziwe kobiety. Mniej płacono za dzieci i ludzi starszych. Porównanie do targu bydlęcego było przy tym jak najbardziej zasadne. Ludzki towar poddawano ocenie tak, jak czyni się to ze zwierzętami. Haur opowiadał: Z którymi to ludźmi mizernymi, już nie po ludzku, ale prawie natenczas po bestyjalsku, obchodzą się; targując ich i kupując, oględują wszędzie i rewidują, jako rostrucharz [handlarz końmi – przyp. PS] jakiego konia abo jako rzeźnik wołu, i upatrują w nim zaraz, do czego z nich który może być sposobnym: jeżeli na galery, jeżeli do rzemiosła abo do paszenia bydła, abo też do jakiej domowej wysługi. publiczna Powrót po tatarskim najeździe na rysunku Leopolda Löfflera. Może i dobytek został zniszczony, ale przynajmniej zrozpaczeni nie trafili na targ niewolników. Na placu dochodziło do dantejskich scen: „Kto nie widział owego bazaru, ten niczego nie widział na świecie. Matkę odrywają tam od syna i córki, syna – od ojca i brata i sprzedają ich pośród lamentu, wołania o ratunek, jęków i płaczu” – pisał Turek Ewlija Czelebi. W imperium osmańskim niewolnicy wykorzystywani byli powszechnie. Zwykle kupieni od Tatarów mężczyźni trafiali jako wioślarze na galery. Był to ciężki los. W opinii ówczesnych równał się niemal wyrokowi śmierci. Tak opisywał nieszczęśników polski poseł do Porty, Wojciech Miaskowski: Przyszedłszy na galerę, widzieliśmy chrześcijaństwa kilkaset w łańcuchach za nogi spętanych, u łopat (wioseł) siedzących po pięciu po jednej i drugiej stronie. Tak też dwóch katów na przemian z kijami albo stryczkami smarowanymi smołą chodzących, a to tego to inszego po gołem ciele bijących. Miaskowski dowiedział się też, że „który to Polak nie umie na galerach jakiego rzemiosła, musi umrzeć od głodu, bo oni więźniom dają tylko trochę sucharu a wody”. Jak można było uniknąć galer? Pomagało posiadanie jakiejś praktycznej umiejętności, najlepiej rzemieślniczej. Takich jeńców kupowano chętnie i zwykle mogli liczyć na lepsze warunki życia. Towarzysz husarski Jan Zygmunt Druszkiewicz, który dwa razy trafił do tatarskiej niewoli, wspominał, że za pierwszym razem nabył go pewien życzliwy Turek. „Ale jako syna mnie traktował, i zarabiałem sobie: z rzemienia uzdeczki, kańczuki robiłem, sianem przekupowałem (handlowałem), pieniądze miałem”. Inni trafiali do pracy na roli, zostawali służącymi lub prostymi robotnikami. Polacy byli dość cenieni w Turcji i mieli szanse na dobre traktowanie. Mogli też poprawić swoje położenie, przyjmując islam, na co wielu się decydowało. Otwierało to drogę do lepszego życia, a nawet do kariery – choć nie zawsze do wolności. W dokumentach z epoki można napotkać wiele opisów tak zwanych poturczeńców. To właśnie Polacy, którzy przeszli na wiarę Proroka i awansowali w imperium osmańskim, zostając urzędnikami czy nawet wojownikami. Trzeba jednak pamiętać, że istniał jeden haczyk. Zmiana wiary zamykała drogę do ewentualnego powrotu do kraju, gdyż zwalniania takich jeńców zabraniały tureckie władze. Niewolnik poddany liftingowi Kupione na targu kobiety mogły trafić do haremu i służyć jako seksualne niewolnice, rodząc panu kolejne dzieci. Te starsze i brzydsze kierowano do prac gospodarczych. Chyba, że próbowano je odsprzedać – wtedy stosowano szereg sztuczek, by poprawić ich wygląd (podobnie działano zresztą w przypadku mężczyzn). Ewlija Czelebi opisywał: Niewiastę taką, co już siedem albo osiem razy rodziła, z piersiami niczym torby obwisłymi, prowadzą do łaźni, a po kąpieli poddają jej twarz, oczy i dolną część ciała wzmiankowanym zabiegom za pomocą koperwasu, barwnika, pestek z pigwy, ałunu i brzytwy. Tymże sposobem przeobrażają ją w niewinną dziewicę o licach jak rubiny i piersiach jak pomarańcze, po czym przyoblekają ją w suknie obcisłe i barwne oraz na ławę sadzają, gdzie się niewolników sprzedaje. Potem taka stara, wynędzniała kobieta urodziwą dzieweczkę udaje. Porwane z ziem polskich, moskiewskich czy węgierskich dzieci obrzezywano, a następnie „turczono”, wychowując na wiernych wyznawców Mahometa. Tworzono z nich specjalne oddziały wojskowe, zwane janczarami. Wcześniej jednak zdarzało się, że wykorzystywano je seksualnie, tak jak dorosłych. „Z dziatkami niewinnymi jak z cielętami obchodzą się, a nie tylko, że ich na swoją aplikują wiarę i obyczaje grubiańskie, ale też tako się z nimi sprawują, aże groza pisać i jaką zmiankę uczynić” – pisał wstrząśnięty Jakub Haur. Czasem sprzedanych w niewolę brańców można było odkupić. Za tych bogatszych pieniądze wykładała rodzina. Dla innych uzyskiwali wolność polscy posłowie przybywający do Stambułu, choć to ostatnie wywoływało u Turków niezadowolenie – w końcu pozbawiało ich pracowników, za których zapłacili. Wykupywaniem zajmowali się też niektórzy ormiańscy kupcy oraz zakon trynitarzy. Trzeba jednak pamiętać, że uwalnianie jeńców zawsze natrafiało w Turcji na opór. Ceny za wykupywanych były trzy-, czterokrotnie wyższe od kosztów zwykłego niewolnika kupowanego na targu. Nie wszystkich udawało się wyzwolić. Niektórzy trafiali w odległe obszary imperium: do Egiptu, Tunisu, Algieru. Pieniędzy na wykup zawsze zaś brakowało. Normą była więc sytuacja, że Polacy spędzali w niewoli dziesiątki lat. publiczna Tylko nieliczni mogli liczyć na wykupienie z tatarskiej niewoli. Powyżej rysunek „Powrót z jasyru” autorstwa Leopolda Löfflera. Gdy w 1727 roku do Warszawy przywieziono 61 wyzwolonych z Turcji Polaków, połowę z nich stanowili starcy powyżej 60 roku życia. Najstarszy z nich, Stanisław Komorowski, miał 90 lat, a w niewoli przesiedział lat 48. Inni spędzili w Turcji 36, 40 lub 44 lata. Znawca Turcji Jerzy S. Łątka referował: Młodszy od nich, bo tylko 60-letni wyzwoleniec Antoni, uprowadzony dziecięciem, nie wiedział zgoła, jak się nazywa, szlachcic czy nieszlachcic. Jego 50-letni kompan, także jako dziecko uprowadzony, wiedział, że nazywa się Zaleski…. Można bez fałszu powiedzieć, że większość spośród setek tysięcy tatarskich brańców uprowadzonych na ziemiach Rzeczypospolitej pozostała w niewoli na zawsze. Nigdy już nie ujrzeli ojczyzny. Bibliografia: Jerzy S. Łątka, Odaliski, poturczeńcy i uchodźcy. Z dziejów Polaków w Turcji, Universitas 2001. Leszek Podhorecki, Chanat Krymski i jego stosunki z Polską w XV-XVIII w., Książka i Wiedza 1987. Andrzej Fedorowicz, Dokąd trafiali polscy niewolnicy?, (dostęp Radosław Sikora, Targi białych niewolników, (dostęp Zobacz również

Kościół Katolicki Kościołem założonym przez Chrystusa na zawsze. Więcej poradników. Najlepsza odpowiedź. odpowiedział (a) 25.11.2013 o 13:35: Zdecydowanie istnieje . I oprócz tego jeszcze jeden jest: [LINK] Istnieje w ludzkim umyśle.

19. 01. 2022 r. Część 4. Bardzo trudne to jest wszystko, Ojcze. Ten świat jest bardzo ciężki i trudny, przecież wiedziałaś. … Bo czyż, kiedy ktoś mówi po co ci maseczka, jeśli wierzysz w Boga, to nie ma racji ? – zastanawiam się głośno. Wiara to jedno, a chcę od ciebie rozsądku. Nooo, i to jest trudne. Trudne, bo obserwuję narodową, destrukcyjną wręcz dyskusję między tymi, którzy szczepią się przeciw Covidowi i tymi, którzy bardziej wierzą w Boga, niż wierzą w szczepionki. Jak się zranisz, czy nie idziesz do lekarza ? Czy się modlisz, by ci to zaschło ? Idziesz do lekarza, ale to nie oznacza, że po wyjściu od lekarza nie pójdziesz do Ojca i Mu nie podziękujesz. Po to jest to doświadczenie, a nie, że „gdyby mnie Bóg strzegł, to by nie było”. I tak cię strzegł, bo stało się tyle, a nie inaczej – … że mogło być znacznie gorzej. Chociaż mina Dudy była ostatnio bezcenna … Roześmiałam się. Andrzej Duda ponownie zachorował na Covid mimo 3 szczepionek. Będąc na nartach tłumaczył się potem, że gdyby nie 3 szczepionki, mógłby zachorować bardziej. I wszystko byłoby nawet ok, gdyby nie jego mina, która mówiła jasno, że się po prostu wstydzi albo, że sam nie wierzy w to, co mówi. Duda tym samym pokazał, że szczepionki są do …. – Piotr rozłożył ręce. Nie do końca tak jest. Wielu uratowało. Najgorsze w tym wszystkim, że zbijają kapitał ci, co stworzyli coś na wzór szczepionki, aczkolwiek wielu pomaga. I to znowu z narodu wybranego zarabiają, wiesz ? To najbardziej burzy. Do tych wielu, którym pomaga, na pewno należy mój tata. Przyjął trzy dawki szczepionki i nie miał żadnych powikłań, żadnych ubocznych efektów i żadnego Covida. Rozmawiamy o wizji z ciężarówką. Zwróć uwagę, że kierowcą był sam Ojciec, ale ciebie nie było już w tej ciężarówce. Przez chwilę byłem. Zostałam ja, Ojciec i firma. Tak. I żeście mi zwiali. Jezu !!! Jak ja cię goniłem … !!! Powiedzmy sobie krótko, byłeś pędziwiatrem. Nooo, goniłem i goniłem. I po co ci to było ? Warto to było schodzić ? A tam byś sobie siedział w tych szatach pokutnych. Warto było ? Warto, dla Ojca warto. … Wiesz co ? Ojciec przygotował bardzo skomplikowany plan. Bardzo … Zobaczyłam to w swojej głowie. Kilka tysięcy lat bycia tutaj. Tyle doświadczeń, tyle istnień, a wszystkie ze sobą powiązane. I to wszystko, aby właśnie teraz doszło do wypełnienia się co zostało przez wieki zapisane. No niesamowite … To był plan „à la Ja” . ……… – śmiech. Niezwykle trudny plan – spoważniałam. Spytałaś jak to jest wszystko zbudowane … Cóż Ja ci mogę powiedzieć … … Ola, kiedy kwitną jabłonie ? – nagle Piotr. Nieee wiem. A co usłyszałeś ? „Niech zakwitną jabłonie” i zobaczymy co dalej. Sięgam do internetu i sprawdzam tekst piosenki, ciekawy tekst … Jak już zadajemy sobie pytania … Powiedzmy, że wrócisz za jakiś czas ... – … do góry. … Taaaak ?… – czekam na ciąg dalszy. Ale ci pamięć zostawi Ktoś. Będziesz się chciała spotykać z Piotrem ? … Nie dam się wciągnąć w tą rozmowę, bo pamiętam, że powiedziałeś Ojcze, że nie będę pamiętać. Ale mówimy „gdybyś” … Chciałabyś się spotykać ? ? – nie wiem co powiedzieć. Żartujemy, czy na poważnie ? Ale to bardzo mało przyjemna osóbka. Taaak ? – roześmiałam się na „osóbka”. Mało przyjemna, mogę ci powiedzieć. Chwileczkę, a on będzie pamiętać o mnie ? Też. No to z chęcią. Będziemy wspominać swoje stare lata – cieszę się. To będzie bardzo ciekawe doznanie. Kto wie, czy tego nie zrobię … Hmm … Dziwnie rozmawia się o życiu po swojej śmierci … 20. 01. 22 r. Szczecin. Jedziemy autem sami, chcę porozmawiać … Ojcze, dlaczego w wizji o chlebach miałeś czarne włosy ? A kto Mi zabroni chodzić po fryzjerach jak ty ? – Ojciec żartuje. …. Ale, czy nie przystoi być czarnym w Niebie ? – też żartem. A któż Mi zabroni ? Ooook. A dlaczego Ojcze wybrałeś tego akurat aktora ? - Wiesz dlaczego go wybrałem ? - No właśnie dlaczego ? - Żebyś, gdy go będziesz widziała, sobie o Mnie przypomniała. Sobie przypomniała, kiedy nie będziesz pamiętać. - ……. ???!!! - Wszystko zaplanowane. Gryzie cię to ? Gryzie. Jak Gilberta. ……… – buchnęliśmy śmiechem. Kogo bym nie wybrał, zawsze byś pytała dlaczego. Grał króla i grał szefa piratów, czyli ma wszystkie cechy. …. I grał Judasza – … pomyślałam, bo odezwać się głośno się nie odważyłam. Nie przeciągaj struny … … Przyznam, że ten aktor ma coś w sobie, ma mądre spojrzenie. Jedziemy drogą, która w pewnym momencie rozwidla się w trzy strony. Skręć w lewo, tamtędy szybciej – proponuję. Nie, tam dziury – Piotr zdecydowany. No skręć ! Nie ! I się pokłóciliśmy. Pojechał ani w prawo, ani w lewo, ale prosto. Potem tłumaczy … Słyszę, że na Górze Ktoś obstawiał … Obstawiali, gdzie skręcę. Tylko Ojciec powiedział, że pojadę prosto, a ktoś … Jezus powiedział, że skręcę … ??? … – robię oczy jak spodki. Gdy nie skręciłem, Ojciec powiedział … Znam go lepiej. …….. – uśmiecham się szeroko. Wiedziałeś, że postawię na „prosto”. Tak. Wooow… Czyli nie wiedzą do końca co zrobisz, a Ojciec dał ci znak … To nie uczciwe, wiem … Ale chciałem, żeby Ojciec wygrał, dlatego nie skręciłem – Piotr się roześmiał. Czyli Jezus nie wiedział co zrobisz ?! – dopytuję, bo wydaje się to niemożliwe. I to jest odpowiedź na wczorajsze twoje pytanie. Wooow …. !!! - Hmm … A czy Jezus wie wszystko ? - …. Nie wiem …. – Piotr niepewnie. Po jego minie widzę, że to już jego słowa, nie Ojca. - Kiedyś Ojciec powiedział; Jezus jest Mną, Ja jestem Nim. Są jednością, to jak może nie wiedzieć wszystkiego ? – myślę głośno. - Myślę, że Ojciec przed Chrystusem ma tajemnice … Tak czuję, ale wolę tego nie rozważać. Jestem w szoku, co tu dużo mówić. Dać odpowiedź w ten sposób to mistrzostwo. Dzisiaj pisałam na blogu … - Więc zapomnij o siedzeniu w domu, będziesz intensywnie pracować. - Stąd ta fryzura, którą Piotr widział u ciebie. - Piotr wybałuszył oczy. Opowiadał mi wcześniej, że w przyszłości będę wyglądać …… Jak ta aktorka z „Sierżant Anderson”. Dzisiaj zaglądam do Google o jaką fryzurę chodzi … Zbaraniałam. Skąd się tam wziął „Ojciec” ?! Coś mnie tknęło i sprawdzam, czy te dwie osoby (Angie i Ian) miały kiedyś ze sobą styczność, a i owszem … Wszystko zaplanowane. Jeszcze jeden dowód, zabawny dowód, że słowa Ojca nigdy nie są tu przypadkowe. Dech zapiera, kiedy widzę jak Ojciec jest niesamowicie twórczy, pomysłowy, dowcipny i mądry. Piotr mnie szturcha … Ojciec składa podpis pod twoją petycją „Zrób Ojcze z tym porządek”. Ahaaa … – zaskoczył mnie. Rzeczywiście …. Wczoraj po obejrzeniu nie wytrzymując już nerwowo zawyłam głośno … Ojcze, zrób z tym porządek wreszcie … !!! Dopisane 12. 07. 2022 r. Sprawa księdza Oko znalazła swój wielki finał. I tego trzeba posłuchać; 19. 01. 22 r. Warszawa. Część 3. Pamiętasz, że w przyszłym roku ma uderzyć coś w Ziemię ? – pytam. I może fala przyjdzie nagle i zabierze pełno ludzi i Putinowi odechce się wojen i światu odechce się wojen. Kiedy ludzie będą pogrążeni w smutku, przestanie być LGBT, co ? Może … – wzdycham. To nie tak Piotr. Oni nie będą pogrążeni w smutku. Nie będą ? – jestem zawiedziona. Oni swoje zachcianki będą chcieli realizować dalej. Poważnie ? Nawet po czymś takim ? Musi ich dotknąć coś, co ich przerazi, że czynią nieprawość. Taaak ? – ciekawość mnie zżera. … Jednak coś się stanie mocnego – Piotr zamyślony. Jeśli asteroida tego nie załatwi, to co załatwi ? – drążę dalej. Może kilka rzeczy naraz, nie wiem. W takim razie to jest ciekawe, co ich przerazi. A co przeraziło zakonnika, Ola ? Ten, który stał za mną, Ojcze. Nie stał za tobą, stał w tobie. Aaa …. – to zmienia postać rzeczy. W tobie stał. Był przedłużeniem ciebie. Hmm …. Jeśli asteroida ich nie przestraszy, to i wulkan ich nie przestraszy. Po takich kataklizmach to dopiero sobie pozwolą. Rzucą się w wir uciech mówiąc raz się żyję. Tak więc nie wiem co może ich zmienić … To musi być zupełnie coś innego. Tak – Piotr przytaknął Ciekawą rzecz powiedział Ojciec … To nie uderzenie. Dojeżdżamy. Ojcze, dziękuje Ci za tą jazdę. A i Ja tobie. Naprawdę ? A nie ? Za rozmowę, za czas spędzony, normalnie bym się nudził. …. Bywamy pocieszni – przyznaję ze śmiechem. Niech tak będzie. …….. Z Bogiem nie ma żartów, ja to widziałem – Piotr po krótkiej chwili. Ojciec mówi do ciebie … Kto ma żarty, to ma. A kto nie ma, to nie. Jednych trzeba na smyczy trzymać, innym można ufać. O to chodzi, o to chodzi … – cieszę się, że to nie koniec. Ola, ty należysz do tych, co można ufać. Tak. A on co ? Na smyczy, tak ? Na dwóch smyczach. No widzisz jak cię sprzedała ? Też masz takie zdanie jak Ja ? Oooo … Zdecydowanie. I co uważasz ? Że trzeba go pilnować, Czemu ? Bo jest nieobliczalny. Ty masz wolności od Ojca tyle, ile zmieści się w twojej klatce. I na tyle, na ile długi jest łańcuch. Taaaak. Szukam w głowie na szybko tematu do rozmowy. Słuchaj … Dzisiaj był artykuł, że małżeństwo miało chore dziecko, odstawili leki, bo zdali się na modlitwę. I co się stało ? Dziecko zmarło. No i co teraz Ojcze ? Jak to wytłumaczyć ? Oddać cesarzowi, co cesarskie. Bogu, co boskie. Innymi słowy …. Lecz i módl się. Korzystaj z tych dobrodziejstw, co człowiek wymyśla pod nadzorem Ojca. Aaa … No widzisz ! To jest bardzo ważne ! Do wszystkiego potrzebny jest, ciągle tłumaczę Ola, zdrowy rozsądek. I nie wolno oddać się całkowicie jednemu. Powinna być równowaga dla kogoś, kto żyje w tym świecie. Taaak. Zakonnica, która idzie w Ducha, też musi pamiętać o swoich codziennych obowiązkach. To prawda. Pamiętaj o tym. Czyli maseczka w kościele to jest normalne ? W waszym przypadku jest inaczej, bo macie „zęby”. Wiesz o czym mówię. Wiem. Ale normalnie bym zalecał, ostrożności nigdy za wiele. Rozwaga jest jedną z cnót człowieka, którą Ja cenię. Rozwaga, mądrość, wiesz o co Mi chodzi ? No właśnie. No przecież, gdyby wszystko było w cudach, to by Mój Syn nie musiał tego, czy tamtego przechodzić. To wszystko na tym polega, żeby człowiek się rozwijał i się uczył i inni z tego korzystają. Zgadzasz się ? Absolutnie ! Gdybyśmy mieli zdać się tylko na modlitwę, to po co kształcić lekarzy. A przecież sama medycyna to szybko rozwijająca się dziedzina życia człowieka. A kiedy medycyna zawodzi, czasami Ojciec uzdrawia pokazując w ten sposób swoją chwałę i moc, że może wszystko. To nie zadawaj takich pytań. ……… – Piotr się roześmiał. Muszę, bo ludzie tego nie rozumieją. A ty teraz rozumiesz ? Rozumiem. To dobrze opiszesz ? Bardzo dobrze opiszę. To ci dziękuję. To idziemy jutro na kawę. To idziemy – … śmiechu było w aucie po sufit. CDN … Dopisane 10. 07. 2022 r. Wrócę do tych słów. - Na czym (Rosja) sobie połamie zęby ? - Pieniądze – mam na myśli sankcje. - Na tym nie złamią. - No to … Ludzie będą tam walczyć zaciekle ? - Nie. To natura się odezwie. - Aaaa…. A to musi być coś szybko. - To musi być coś mocnego. Piotr miał niedawno widzenie; W Rosję moim zdaniem coś uderzy i to się rozniesie, fale trzęsień ziemi się rozniosą, to może spowodować wielkie fale tsunami … Może nawet przesuną się bieguny, to wszystko będzie ze sobą powiązane. Uderzenie, trzęsienia i wulkany. Widzę wielkie zniszczenia w Azji, USA, Rosji … Mnóstwo ludzi zginie. A Polska ? Jest jakby w kleszczach ochronnych. Ponoć już coś leci w stronę Ziemi – Tego jeszcze nie widać, ale jest blisko. Moim zdaniem może w sierpniu uderzyć. Może, nie musi … Ale tak, czy siak to rzeczywiście będą problemy z żywnością. Z aprowizacją – Ojciec mnie poprawił. I to od razu dało mi do myślenia. Nie tylko żywność, ale z wszystkim może być problem. Z surowcami, półproduktami, podzespołami, jednym słowem z wszystkim co jest niezbędne do produkcji, a więc docelowo i do życia. 02. 10. 20 r. Szczecin. Jestem trochę zatrwożona informacją, że koń głodu niedługo ze stajni ruszy. -Będą problemy z aprowizacją. -Aprowizacja to zaopatrywanie w żywność – przypominam sobie. -Nie tyle „jak”, ile „co”. Ale to jeszcze czas. Ojcze, to co Piotr widział o Rosji, to się zrealizuje ? Nadciąga. Burza, której wielmożny Putin nie przewiduje. Jeszcze w sierpniu ? Bez dat. Czy w tym roku, czy przyszłym uderzy asteroida …, nie wiem. A może chodzi o dwa uderzenia ? A może o to jedno, które mogło zostać przyspieszone …. Tego też nie wiem. Pole uprawne dzisiejszej Ukrainy. 19. 01. 22 r. Warszawa. Część 2. Jedziemy autem do Szczecina. Mam nadzieję, że rozmowa się nie skończy … A wczoraj przez gardło co wyszło, (to) żebyś się przygotowała. To ode Mnie. ……. – Piotr klepnął mnie w ramię. Roześmiałam się. Żebyś wiedziała – … że to Ojciec. -Piotr klepnął mnie w ramię znowu, dość mocno. -Pamiętaj, że jak cię bije, to jestem Ja. -Wiem – roześmiałam się głośno. Mocno klepiesz ! – masuję ramię, zabolało. Bo Ojciec tak każe. …. Żebym się przygotowała ? Ale jak ? … Mentalnie … … Ale żeby się przygotować, to muszę wiedzieć na co … …….. – zero odpowiedzi. Powtórzę pytanie … Jak się przygotować ? No jak mam, to do czego … ? – jestem uparta. Dowiesz się. Niemoc czuję w sobie, bo jakbym się nie starała ułożyć pytanie, to i tak się nie dowiem. A te zęby duże mamy nadal ? – pytam, bo Covid znowu w natarciu . …….. – Piotr kiwa głową na potwierdzenie. Taaak ? Bo z czasem mogą się zmniejszyć – … macam. …….. – kiwa głową, że nie. Ciekawe, że niektóre wizje spełniają się szybko, jak te z zębami, a moje wizje to „wyższa szkoła jazdy” – zauważam. - Ciekawe na jak długo mamy te przeciwciała. - Zęby są bardzo duże. A mojej wizji z autem i śmieciami jeszcze nie było. A wizja na krawędzi wciąż trwa. ………. – zamyśliłam się. Ojciec powiedział, że wszechświat to matematyka, ale nijak nie mogę znaleźć klucza, schematu przy wizjach, kiedy mogą się realizować. Jeszcze czego ! Szkoooda … – wzdycham. Mogę ci powiedzieć, ale nie obraź się. Z tą wiedzą, jaką masz, to jak gąska, która chce zająć się lotami w kosmos. …….. – roześmiałam się, nie wiedziałam, że to aż tak … Musiałabyś mieć szeroko otwarte bramy wiedzy. Bramę roztropności, żebyś wiedziała co pisać. Bramę rozwagi … Tych bram jest jeszcze innych dużo. No i one są przede mną zamknięte ? A widzisz je otwarte ? To spytam inaczej. A będą przed nami otwarte ? Kiedyś ? Muszę rozważyć … Niby wszystko wiem, ale tego jeszcze nie wiem. Chciałabyś wiedzieć jak działa świat … Hmm … A czy Jezus wie wszystko ? …. Nie wiem …. – Piotr niepewnie. Po jego minie widzę, że to już jego słowa, nie Ojca. Kiedyś Ojciec powiedział; Jezus jest Mną, Ja jestem Nim. Są jednością, to jak może nie wiedzieć wszystkiego ? – myślę głośno. Myślę, że Ojciec przed Chrystusem ma tajemnice … Tak czuję, ale wolę tego nie rozważać. Boisz się zadawać trudne pytania ? – pytam Piotra brutalnie. Nie boję. Ale to jest rzecz oczywista. Właśnie, że nie. Dlatego pytam. Dlatego Ojciec mówi teraz … Jeszcze rozważę, czy ci to wszystko pokazać, a jemu pokażę. …….. – roześmiałam się. Nawet ja teraz poczułam, że jestem jak ta przysłowiowa mucha, która nie daje spokoju. Wiesz czym się różni Piotr od ciebie, pseudonim „żebro” ? - Będziesz przy mężu twoim siedziała i niech żebro nie decyduje za właściciela. - Ooooo !!! A propo żebra... - śmieję się na głos, bo już rozumiem dlaczego Ojciec raptem do tego nawiązał. Niedawno natknęłam się w Biblii na ten fragment.... ??? … – nastawiam ucha. Że nie zadaje wielu pytań. Ojcze, ale gdybym nie zadawała pytań, to nie byłoby książki … – rozkładam ręce, przecież to oczywiste. Ale, gdybyś słuchała co się do ciebie mówi, też by była. Ja łączę dwie rzeczy naraz. Ja chciałem wydać jeden tom, a ty chcesz dwa tomy. No właśnie ! – śmieję się radośnie. Żeby ludzie mieli Ojca więcej ! Jeden; pytania i odpowiedzi, a drugi; co Ojciec powiedział. Nooo ! Czyż nie fajnie ?! Jestem szczęśliwa. Rozmawiamy wyjątkowo familijnie, pozwalam sobie na większą swobodę. Odważyłam się. Fajna podróż, siedzimy z tyłu w trójkę. To znaczy ? – Piotr prowadzi, ale zerka w lusterko wsteczne. No Ja, Ojciec i Duch Święty. A Maryja ? – pytam szybko. Maryja nad Nami. Piotr się nachyla do mnie … … To jest niemożliwe, żebym tak gadał sobie … – szepcze. Nie wiem, nie wiem … Usłyszę zaraz, że jestem mało pojętna, więc nie wiem – śmieję się. Dawno się tak nie ubawiłem. Ta wolna wola ma duże zalety. ……. – śmiech. Czekam jak gdzieś jedziecie, bo wtedy mam w rodzaju „podwieczorek przy mikrofonie”. Słucham audycji waszej, jak wy jedziecie – czyli naszych rozmów. Co ten znowu naplecie … …….. Dobra droga Ojcze – mówię cokolwiek, aby się nie skończyło. Przecież prosiłaś. Aaaa … – uśmiecham się, bo fakt. Jeśli nie można zmienić pogodę, to się zmienia co ? Termin. Czas. Rozumiesz ? Rozumiem. Przecież nie będę postępował z pogodą jak twój mąż, tak nierozważnie. Wyjątkowo wyjechaliśmy po południu w środę, ponieważ na jutro rano zapowiadali zamiecie. Czuliśmy przymus, że mamy jechać dzisiaj. Ciekawe jak Niebo działa … Wiesz w jaki sposób ? No jaki ? Wyjdzie w koszulce, a My mu śnieg damy latem. …. Ojcze, nie zrobisz tego, bo padnie trupem i nie będzie AJ – mówię przytomnie. Ile on Mi już padał … Padał … Zamyśliłam się. Jedno słowo, a takie znaczenie … CDN … 18. 01. 22 r. Warszawa. Umówiliśmy się na kawę w Złotych Tarasach. Przyszłam znacznie wcześniej niż się umawialiśmy, ale na szczęście wkrótce Piotr zadzwonił, że też już jest na miejscu. Jechałem powoli, bo miałem czas, ale Ojciec mi powiedział, żebym przyspieszył, bo już czekasz. ??? – uśmiałam się radośnie. Ale to nie wszystko. Mówię … Nie mogę jechać szybko, bo mamy nowe przepisy … Jedź … i machnął na to ręką …. – Piotr robi wielkie oczy. …. Wszystkim policjantom wtedy odwrócił głowę ? – wzruszyłam się. Czyli … Nie ma do końca sprawiedliwości – przyszło mi do głowy, bo wielu innych mandaty jednak płacić musi. Jest sprawiedliwość Ojca. I to powinno ci wystarczyć. Hmm… – to się nazywa mieć układy. Ojciec powiedział mi też, że do końca będę tym autem jeździć. Do końca życia Ojcze ? – dopytuje teraz. Nie do końca życia. Do końca. … Na przykład do końca twojej przemiany. Czy jako „kaptur” będziesz prowadzić auto ? – szczerze wątpię. Nie zdołasz go sprzedać. Wszystkich odrzucę. Tak im obrzydzę, że im się odechce. Normalnie byłoby minuta i nie ma. Ola, załatwiali wszyscy, wszyscy odchodzą. Śmieję się głośno. Chłopaki z naszej firmy zajęli się sprzedażą auta i wszyscy są zszokowani, że nikt nie dzwoni. Dzisiaj piszę o Piecie. …. Co to jest pieta ? Słyszę wyraźnie pieta. Pieta … Kończy się nasze ostatnie 15 lat chyba – Piotr. A może kończy się cały okres, nie pomyślałeś ? Wieczorem. Przypominam Piotrowi rozmowę z września. - Ale będziesz jeździć Ola, bardzo dużo. - I musisz się przełamać, bo będziesz latać. Skończy się twoja maniana. Szykuj się na zmiany … …….. – Piotr chwyta się za gardło. Ale numer ! To nie ja powiedziałem ! Poczułem wyraźnie, że ktoś wcisnął w moje gardło swoje słowa. Dziwne uczucie. To nie ja poruszałem gardłem, jeszcze to czuję – jest wyraźnie przestraszony. Oj tam, oj tam … Użyczyłem sobie twojego gardła. Woooow … – jest naprawdę przestraszony. Przygotuj się na zmiany. Masz miarkę swoją ? Pamiętasz … Powiedziałem minut 15 …. Powiedz jej, że zostało minut 5. Słyszę głos Piotra, widzę jakąś postać niewyraźnie … Ojciec mi powiedział, że nie będzie to gdzieś tam za godzinę !!! – i ostentacyjnie machnął ręką charakterystycznie pokazując lekceważenie co do tej „godziny”. - Taaaak ? – Edziu zrobił minę zaciekawioną. - Ale w minut piętnaście ! Wskoczyłam do dziennika sprawdzić, kiedy dokładnie miałam tę wizję. Jeśli wizja była 9 września, to 5 minut wychodzi na marzec … A może szybciej … Zobaczyłem teraz wskazówkę paliwa w Audi jak gwałtownie spada, kończy się paliwo … Niesamowite jak Ojciec to pokazuje. Tyle wiecie i się dziwicie … Nieustająco nadal się dziwimy. Ojciec lubi, kiedy się dziwimy. 19. 01. 22 r. Warszawa. Część 1. Pojechaliśmy na poranną mszę. Na kawie Piotr opowiada … Budzę się o i słyszę … Wstajesz, czy leżysz ? Jeszcze poleżę …. Hmm … Zerkam na zegar, jest Idziesz, czy leżysz ? Jeszcze trochę … Hmm … Jest Idziesz, czy leżysz ? Idę. Zuch ! Wyłam ze śmiechu. To jest tak cudowne ! Sama się obudziłam przed i czułam, że czas na mszę. Zdążyliśmy na 7,00, bo wszystkie światła układały się idealnie. Spoglądam na pustą kawiarnię … Kurcze, będzie wojna z Ukrainą ? – w mediach huczy od plotek. Siedziałaś w domu ? Było ci coś ? ??? – zmartwiło mnie to pytanie. Ojciec nie odpowiedział wprost, tylko mnie uspakaja, że będę bezpieczna. A to może znaczyć chyba tylko jedno. Jesteś świadkiem tych rzeczy. Czyli te chmury to niekoniecznie wulkan. Chociaż wybuchają – Piotr mi przypomina. Taaaak … To musi być straszne co nadchodzi, bo się schowaliśmy. Straszne to było zachowanie zakonnika. To było tak przerażające, że jedyną ucieczką było zemdlenie. … Myślę, że już pora na mnie – Piotr nagle. … Niesamowite masz te wizje – przyznaje po chwili. Ale to tylko dzięki Ojcu. No tak, ale niesamowite – zamyślił się. Pod koniec roku, myślałem, że upadnę, ale nagle w grudniu mam duże zyski … Jak to możliwe … ? No jak … ……. – śmiech. Ci co mają, jest im dane więcej. Ci co mają mało i to jest im zabrane. Tak też może być ? Może … Czyli przy Ojcu nie zginiesz. Ojcze, mogę spytać o żniwa ? Czy to epidemia te żniwa zacznie, czy kataklizm … ? ……… – zero odpowiedzi. - Czas trochę pożnąć. - Pożnąć ? Dobrze słyszałeś ? … Żniwa zrobić ? - Tak, w czasie twojego leżenia zboże wyrosło, musisz pożnąć. - Czas pożnąć, Mały. Ojciec z Synem zasiał, pożnij. Toś dużo zrozumiała, tylko zapamiętaj to. Ja ślepo w Ciebie wierzę, Ojcze. I patrzysz. Patrzę. I słuchasz Mego słowa. Bardzo. Pozdrawiam cię. …….. – wzruszyłam się. Audiunt. CDN … Dopisane 06. 07. 2022 r. „A może szybciej … Zobaczyłem teraz wskazówkę paliwa w Audi jak gwałtownie spada, kończy się paliwo … Niesamowite jak Ojciec to pokazuje.” 22/23 lutego rozpoczyna się inwazja na Ukrainę. 16. 01. 22 r. Warszawa. Ktoś nam poradził, że na uciążliwą alergię dobra jest irygacja zatok. Kupiliśmy odpowiedni sprzęt (FIXSIN) i wykonaliśmy irygację według wskazówek. Piotr ku mojemu przerażeniu krótko po tym padł na łóżko z wielkim bólem uszu i głowy. Nie doczytaliśmy, że w przypadku problemów z uszami (szumy) taka irygacja jest niestosowana. Kurcze …, za późno. Piotr wił się z bólu, nie wiedziałam co robić. Wcześniej zjedliśmy lody, po których ból głowy się zaczął, irygacja tylko go wzmocniła. Tak więc dzień zakończył się kompletnie kiepsko. Dobre były lody ? Super ! – cieszę się, że w takiej chwili słyszę Ojca. To sama je jedz ! Kobieto ! On nie może tego jeść ! Od nich zaczęło się pasmo nieszczęść. ……. – strofuje mnie Ojciec. Bo on nam na sam koniec nie dojdzie ! Uuuuu … – przestraszyłam się. Zakaz lodów dla ciebie ! – mówię zdecydowanie. To nie jest zakaz na teraz, a na zawsze. Chyba, że sam będzie chciał, bo jego organizm tak chce. Ooooo … Ciekawe. Organizm sam chce, czyli trzeba słuchać swojego organizmu. Podstawowa zasada. Zrozum, że Piotr to nie jest forma doskonała. No właśnie … Dlaczego ? – chrząkam ostrożnie. Mówiąc szczerze … Gdybym miała kogoś szykować do tak wielkiego zadania, to zrobiłabym go ze skały. Jest ułomny. Ma wszystkiego doświadczyć. Ma tyle zrobić ….! Zakonnik kogo się przestraszył ? Piotra, czy tego co za nim jest ? … A dlaczego ma taką słabą strukturę ? – próbuję zrozumieć. To skomplikowane. … Może zrobię ci dzisiaj popcorn ? – wpadam na pomysł, aby uszczęśliwić Piotrusia, bo jak tak dalej pójdzie, to będzie tylko na sucharach. Litoooości ! „Morderco” ty … ???!!!! – roześmiałam się, bo Ojciec powiedział to bardzo żartobliwie. ……… Ojcze, ten wczorajszy film był dołujący … – Ojcze, zrób coś, bo nie wyrabiam tego słuchać – nie wytrzymuję. Czas go objawić ? Tak ! Ale wiesz, co się stanie … ? Nooo … Nie wiem w sumie, ale trzeba. Widziałaś zakonnika jak się przestraszył ? I o to chodzi Ojcze. O to chodzi … Piotr leży na sofie w mękach, dla uspokojenia oglądamy na Discovery „Zagadki przeszłości”, megalityczne budowle wybudowane nie wiadomo przez kogo … Ojcze, czy to prawda, że UFO maczało w tym swoje palce ? – … że budowało, lub pomagało budować. Jedna z teorii. Przerażające było to, co wczoraj słuchałaś. I tu „jesteśmy w domu” – … i tu jest problem. 17. 01. 22 r. Warszawa. Nieprzespana noc, pogoda koszmar, a mimo to idziemy na kawę. Piotr jest niebezpieczny, Ola. ??? Dlatego zakonnik padł z przerażenia. Ale kto to jest … Piotr, czy Meti ? Sam się gubię, sam nie wiem … …….. – nasz gromki śmiech rozbrzmiał w pustej kawiarni. Ale nie martw się. Wielkie pokłady miłości są w tobie. Już jesteś dobry, tylko masz taką cechę … – … że może być nieobliczalny. - … Zobaczyłem jak małe światełko, które jest we mnie, wybucha i robi się wielkie światło. Tak wielkie, że nie było widać mojego ciała …!!!! – Piotr miał oczy szeroko otwarte. Widzę teraz siebie w kolorze złotym. - To jest odpowiedź na to, czy jesteś dobry. 15. 01. 22 r. Warszawa. Sobota, dłuuuga kawa … To życie byłoby śmiertelne dla ciebie kilkukrotnie. … Taaak. Nie przeżyłbym serca, zęba … – Piotr wspomina. Czyli jesteś trzymany sztucznie przy życiu, co nie znaczy, że trzeba go eksploatować. …….. – uśmiecham się niepewnie, przed chwilą trochę się posprzeczaliśmy. Czyli mam siedzieć cicho ? Czyli mam nie wkurzać Piotrusia ? Wkurzając Piotrusia, wkurzasz Mnie. Uuu … – … a tego nie chcę. Jak to jest … Człowiek rodzi się mając wytyczoną datę śmierci. To dlaczego u ciebie tych dat było tak wiele ? Kilkukrotnie uciekałeś śmierci … Widzisz te drzwi ? …….. – odwracam się. W oddali widzę duże drzwi, są zamknięte. Ta wiedza nie będzie ci dana. Ty dziecko zajmujesz się chemią – … jak wszystko działa, z czego się składa … itd. A to, co ty chcesz, to już alchemia. A to jest połączone z czym ? No tak … – „gackowo”. Jak chcesz podziwiać pracę Moją, to spójrz na rafę koralową, naciesz oko. Pięeeeknie. Na pewnym kanale TV w niedzielę często pokazują kilkugodzinny cykl dokumentalny o rafie koralowej, zawsze to oglądam. Spójrz czasami, czasami ! w lustro, tam zobaczysz cuda, jakie stworzyłem. A lustro, znaczy stworzenie człowieka. Uwielbiam takie rozmowy, nigdy nie mam ich dość. Jestem „nienajedzona” – … rozmowami z Ojcem. Wiem i to Mnie martwi. Mały, ewakuuj się do Nieba. Przepraszam, do Domu. A to nie to samo ? – Piotr zdziwiony. Niebo jest dla ludzi. ??? Jak to ? Niebo jest przejściem człowieka. W takim razie mówiąc do Domu, to gdzie Piotruś trafi ? – pytam zaskoczona. …….. – brak odpowiedzi, ale jeśli Niebo ma kilka poziomów, to można się tylko domyślić. - Niebo to przystanek. - Taaaak ? To znaczy, że opisywane tam miasta, domy, ulice to tylko iluzja ? - drążę dalej. - To jest przez jakiś czas. - A potem co ? - Potem do celu. - To jaki to cel ? - Niebo to przystanek … Co to tak naprawdę znaczy ? - A wiesz, że są drzwi w Niebie, w które wejść nie wolno ? - Hmm…. – przypomniałam sobie wizytę Piotra u Ojca… A co to są te drzwi ? - Przechodzisz dalej. - Niebo to pojęcie ludzkie, ale to nie jest koniec drogi. My musimy być starym małżeństwem. Prahistorycznym – Ojciec się roześmiał. Ola, ale trzeba na koniec napisać „the end”. Co myślisz ? Trzeba. Nie chcesz wracać ? – … tutaj na ziemię. Nieee … – skrzywiłam się na samą myśl. A jak ktoś będzie cię potrzebował ? …….. – milczę. To niech znajdzie sobie kogoś innego. …….. – uśmiecham się. Nie to chciałam powiedzieć, ale w sumie … To prawda. Rozmawiamy o Rękach. Przygotowywałam tekst na blog i odświeżyłam sobie pamięć. Wracając do początków dziennika zwróciłam uwagę na jedno słowo. Cztery lat temu „wniebowstąpienie” było dla mnie kompletnie niejasne, nawet niedorzeczne. Pomyślałam, że Piotr źle usłyszał, ale zanotowałam. Dzisiaj nabiera sensu. - To potoczy się dłużej, aż do momentu jego wniebowstąpienia. - ???!!! – chodzi o Piotra ? Dziwię się. - Będziesz to opisywać wszystko. W wizji ręce wzięły cię na oczach ludzi, więc to nie może się stać niezauważalnie dla innych. Wizje są prawdziwe, więc coś takiego widowiskowego musi się stać. Planujesz Ojcze na oczach ludzi ? Przecież chciałaś szok. Ja chciałem. A jak ma uwierzyć Lempart ? Przecież musi Lempart raz być mała. I kolorowa tęcza ma być przyporządkowana do właściwego formatu. Tęcza należy do Ojca. - Właśnie zobaczyłem fioletowy kolor, który jak smuga fioletowego światła wpadła we mnie. Usłyszałem - … Każdy kolor to inna wiedza. Każdy kolor światła to inna wiedza, to ciekawe … To był jasny fiolet wpadający we wrzos. - Hmm… Fiolet ? Ciekawe jaka to wiedza – zamyśliłam się. Tęcza … Czy to znaczy, że tęcza jako zbiór wielu kolorów to zbiór pełnej wiedzy ? To symbol potęgi Boga, wszechwiedzy Boga ? – przyszło mi do głowy. Rozmyślając o tęczy, pomyślałam o homoseksualizmie. Sama się złapałam na tym jak ściśle powiązane jest jedno z drugim. Dzisiaj skojarzenie mamy proste. Tęcza = LGBT. Jak mogło do tego dojść ? Niby dwie różne tęcze, , ale przyznajmy przed sobą szczerze, kto w to wnika widząc jedną z nich na fladze … Jak to zrobisz Ojcze ? Postaram się ciebie zaskoczyć. … Chciałbym, aby Ojciec był ze mnie zadowolony – Piotr się zadumał. Jak was widzę, to jestem, … powiedzmy. ……. – roześmialiśmy się. Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Pod krzyżem staliśmy zupełnie sami. Piotr nachyla się do mnie … Widzę ręce Ojca jak otulają Chrystusa na krzyżu przepiękną białą szatą. Okrywa Go. A na głowie widzę jak trzyma złotą koronę. Wysoka, przepiękna korona. Ojciec zajął sobą całą przestrzeń za Jezusem … 13. 01. 22 r. Warszawa. Po słowach Ojca o Covidzie mamy więcej odwagi chodzić na kawę. Takiej odwagi musi wielu ludziom brakować, bo w dużej kawiarni jesteśmy de facto zupełnie sami. Dawno tak nie było. Ciągle nie mogę zapomnieć tego zakonnika. On był ślepy, ale w ludziach widział wszystko. Starszy gość, chudy, niski, każdy przy nim struchlał … Ich uczynki, życia, wszystko … Ci ludzie się go bali, pocili się, bo czytał w nich jak w księdze. Zakonnik chodził od człowieka do człowieka i mu coś mówił, a potem podszedł do mnie i prawą rękę wyciągnął i teraz ty ! A potem zobaczył coś lub kogoś nade mną i miał w sobie bezgraniczne przerażenie. Mnie zszokowała ta jego reakcja. Ojcze, zobaczył i co dalej ? Porozmawiajmy tak szczerze. Co zobaczył ? – dopytuję, bo już zaczyna mnie to męczyć. Śmiszna ta twoja żona … – zażartował Ojciec. Nie „śmieszna”, a „śmiszna”, bo tak często do mnie mówi Piotr. To inaczej … Po co pokazano ci tą wizję ? Żeby uświadamiać, nie zapominać. I tak od tego nie uciekniesz. ……… – zamyśliłam się. Rzeczywiście … Będąc 3 tygodnie w Szczecinie, z daleka od Nieba łatwo się zapomnieć. Całkowicie pochłonęło nas zwykłe życie. A co oznaczają ryby ? – na tułowiu. Jak świat stary zawsze to samo. Ale miał jeszcze gwiazdę. Powiedz jej, że miałeś karpia, leszcza, śledzia … Zaczęliśmy się śmiać, ale tak śmiać, aż poplułam się kawą. Ojciec najwyraźniej dzisiaj poważnie rozmawiać nie chce. Albo chce mnie po prostu zbyć jak natrętną muchę. Rozglądam się po pustej kawiarni … A tutaj jest bezpiecznie ? – nie poddaję się. Nigdzie nie jest. Zadajesz źle pytanie. Spytaj, czy jesteś chroniona. To jesteśmy chronieni ? I to jest dobre pytanie. Widzę, że musisz mieć odpowiedź jak twój „idol” … … Zobaczyłem Kaczyńskiego. Hmm …. – może to nie idol jeszcze, ale doceniam jego działania. Oczywista oczywistość. Lubisz go Ojcze ? – Piotr. Idealista, czasami skręca w stronę narodowców. A co sądzisz o Tusku ? Nie znajduję żadnych dobrych słów. Jest pod silnym działaniem demona. Kompromituje się, bo nie wie co mówi. To jest obnażanie zła. Gdyby nie miał demona, byłby innym człowiekiem. Wieczorem. W TV o chorym na Covid Izraelu. Zobacz co tam się dzieje … – Piotr zwraca mi uwagę. A wszyscy się ponoć szczepili. Wynika z tego, że szczepionki chyba przestały działać. Musieliby się szczepić co godzinę ! – Piotr palnął bez namysłu. ……… – wybuchłam śmiechem. Udał Ci się Ojcze ten Meti … Sam bym na to nie wpadł. Dogania Mnie – … w poczuciu humoru. Już zasypiam, Piotr wpada do pokoju … Ojciec powiedział … Jutro piątek. Miło was będzie widzieć w kościele. Ciekawe … To kolejny raz, kiedy Ojciec naciska, abyśmy właśnie w piątek poszli na mszę. Jakby piątki miały szczególne znaczenie. 14. 01. 22 r. Warszawa. Dzień zaczęliśmy oczywiście od mszy, potem znowu w kawiarni. I znowu jesteśmy zupełnie sami. Może się ludzie po prostu boją – poczułam się nawet dość nieswojo. A może się kawa zepsuła, mam takie wrażenie – Piotr ledwo przełyka. No to gdzie Ojcze byś nam polecił pić kawę ? W Niebie. Ooook, a poza Niebem ? Nie znasz innych światów … Pytaj, gdzie piłbym u was kawę. No to gdzie u nas ? Ty robisz dobrą kawę …. Eeee …. Nieee … Zauważyłeś co Ojciec powiedział ? – doszło do mnie coś po chwili. A czym są te inne światy ? Porozmawiajmy Ojcze … Jesteś niemiłosiernie dociekliwa. Nooo, ale zarzuciłeś mi Ojcze niedawno, że nie jestem. Ale nie w stosunku do Mnie … ……… – roześmiałam się. Nigdy nie wygram. Zamyśliliśmy się. Ciekawe dokąd jedziemy w tej wizji – Piotr miesza łyżeczką w kawie i miesza … Dla was w nieznane, dla Mnie z góry zaplanowane. …. Sprawdź co to meple (maple) leaf … Tak się pisze. … Liść klonowy … I co to znaczy ? – Piotr. Oznacza dojrzałość, przemijanie, koniec i może dlatego Ojciec powiedział … Widząc cię, nie da się ciebie lekceważyć. A jeszcze jak mało mówisz, to budzisz respekt. Taką masz aparycję. Zgadza się. Dobrze to Ojciec zaplanował. Jesteś dojrzały, trudno cię będzie zlekceważyć. Czyli co ? Plus ! ??? Wczoraj księgowa powiedziała mi, że jestem w czepku urodzony. W grudniu miałem jeszcze duże długi, firma była na sporym minusie i na sam koniec roku pojawiły się duże zlecenia bez przetargów. Wyszliśmy z dużym plusem … …….. – uśmiecham się. Teraz rozumiem. Dopisane 30. 06. 2022 r. Kompromituje się, bo nie wie co mówi. To jest obnażanie zła. Miałam nie przetaczać tej rozmowy, była prowadzona bardzo na luzie. Niejako przy okazji, ale po wczorajszym obejrzeniu Wiadomości dochodzę do wniosku, że słowa są idealne. Kompromituje się to chyba bardzo łagodne określenie. Warto śledzić wypowiedzi pana T. mając w pamięci słowa Ojca. W internecie wiele o potencjalnej napaści na Polskę. Wracając do początków dziennika przetoczę dwie rozmowy sprzed 6 lat. - Czy Polska będzie bezpieczna ? - …Zobaczyłem parasol mieniący się złotym i białym światłem. Czarni ludzie, w sensie gacki lub źli ludzie zatrzymywali się ok. 4 km od naszej granicy zachodniej i wschodniej. - Ludzie zaczną wracać. - Jak to zrobić ? - Sam ten moment stworzysz. - Nie przeżyłabym wojny – chciałam wrócić do wczorajszej rozmowy. - Kiedy oglądam coś o tym w telewizji, to już padam trupem, energia mi siada. - Nie będzie ci to dane. - Za bardzo cię kochamy. - Za bardzo jesteś w Nas, a My w tobie. 12. 01. 22 r. Warszawa W mediach głośno o przedziwnym wypadku w Brazylii. [WIDEO] W Brazylii osunął się ogromny blok skalny. Są ofiary śmiertelne | To ci dopiero przeznaczenie … I jeszcze jedno … Gdyby nie ta informacja, nie wiedzielibyśmy, że w Brazylii są wielkie powodzie, które zalały pola uprawne kawy. Naszła mnie refleksja, że niewiele trzeba, aby faktycznie zaczęły się problemy z żywnością. Natura zrobi swoje. Powodzie, pożary, susze … Ojciec niedawno mówił o Ameryce Południowej, czy o to wydarzenie chodziło ? Nie wiem. Ojcze, ta posucha to było, czy będzie ? – pytam, ponieważ dzisiaj pisałam … - Idzie posucha. Głowa zaczęła mi pracować jak się przed tym uchronić. - Masz się uspokoić, do zaciskania pasa przygotowałem pasek gumowy. - A nawet słomkowy. Hmm …. – czyli nie powinno być tak źle, mimo wszystko. Jakoś starczy na życie. Odjeżdżacie z przepaści. Czyli była … – wzdycham z ulgą. Ojciec mnie wczoraj spytał … Czemu jesteś zdenerwowany ? Odpowiedziałem, bo mam to i to, zacząłem wyliczać wszystkie sprawy do załatwienia. Boję się tego ładu Morawieckiego … Skończyłeś rok niespodziewanie dobrze. … Słomkowy pas zadziałał ! … – pomyślałam. Po drugie odjeżdżasz z chodnika, to czym się przejmujesz ? Bo chyba gorzej być nie może … Może, może … – pomyślałam. Powódź w Brazylii uświadomiła mi gwałtownie, że nadchodzące ciężkie czasy to nie mrzonka. To gdzie jedziemy ? Twoja „pompka” … …….. – Piotr chwyta się za serce. … nie wytrzyma. Jeden wniosek … To nie ty chronisz Ojca, a Ojciec ciebie, a chciałbyś inaczej. Tak kiedyś myślałem …. – Piotr się zawstydził. - Byłeś Moim ochroniarzem. - Naprawdę ? - pytam, bo czy Bóg potrzebuje ochroniarza ? - Najlepszym. - I pozbył się Ojciec ciebie ? - dziwię się, bo wydaje mi się, że nikt nie pozbywa się najlepszego ochroniarza ot tak sobie. - Skierowałem na doszkalanie - Ja wolę pilnować Ojca. Tak na wszelki wypadek. …..... - zamyśliłam się na jego słowami. - A to nie pycha? A może to On cię pilnuje? Ojciec nie potrzebuje ochroniarza. - Tak myślisz ? - Tak myślę – odważyłam się nie zaprzeczyć. - Weselej Mi jak mam ochroniarza. - Masz rację, Bóg Ojciec nie potrzebuje nikogo, jest wszechpotężny. - Nieeee, byłby samotny – przyszło mi do głowy. Szkoda twojego wątłego serca. Miej spokój w sobie. Odjeżdżałeś znad przepaści. To co się denerwujesz ?! – mam do Piotra pretensje. I przyszło mi do głowy, że on inaczej po prostu nie umie. Nie ma w sobie tego spokoju, o którym Ojciec teraz mówi. Mieć w sobie spokój, to chyba wielki dar … Ale się przestraszył, Mały ! … Nie ? ??? – spojrzeliśmy się na siebie nie rozumiejąc. Wszystkich pouczał ten nasz zakonnik, ale go „załatwiliśmy” ! Aaaaa … Ślepy zakonnik ? A co on zobaczył ? – Piotr zaintrygowany. Cóś …. – Ojciec zażartował. … Padł trupem dosłownie, padł jak ścięty – Piotr wspomina zdziwiony. Wieczorem. Wracając do początków dziennika natrafiłam na … Kilka dni temu Piotr zobaczył wielkiego anioła w niezwykłej białej zbroi. Miał szeroki pas z wytłoczonymi napisami. Zignorowałam tę wizję sprzed kilku dni, ale ponieważ dzisiaj miał jej drugą część, przyjrzałam się jej ponownie. - Zobaczyłem dalszą część tego umundurowania, najpierw biały pas z wytłoczonymi napisami, a teraz jakby białą skórzaną zbroję na tułów z sześcioma złotymi rybami, też tłoczonymi. Natychmiast miałam skojarzenie z niedawnym podobnym widzeniem. - Zobaczyłem płynące do mnie ryby, takie jakby śledzie, dwa rzędy po trzy. Bardzo ściśnięte ze sobą. Osiadły się na mojej klatce piersiowej, a na wysokości gardła 7 ryba. - Jak u Azji ?! - miałam skojarzenie z filmem „Wołodyjowski”. - Właśnie. A na czole pojawiła się gwiazda Dawida - ... Ojcze, nie wiem jak to ugryźć, może jakąś wskazówkę ? - To przyszłość. Między tymi dwiema wizjami minęło niemal równe 6 lat i nie może być to przypadek, zbieżność jest zadziwiająca. Pieniądze na książkę mają przyjść nieoczekiwanie. Za bardzo jednak jestem przy ziemi, aby uwierzyć, że będą znikąd. Chcę „pomóc” Ojcu i czasami wysyłam totolotka. - Chcesz dom ? Mam się tym zająć ? - Tak Ojcze ! – śmieję się. Słynne „zajmij się”. - On nie może mieć, ty tak jako rekompensata. - ?! Mam zagrać w totka ? - Chcesz Mi pomóc ? Chcesz Mi pomóc; Ojciec nawiązał do pewnego dowcipu, który czasami Piotr przetaczał … Żyd modli się do Jahwe: O Jahwe ty daj mi wygrać na loterii główną wygraną! I tak się modlił przez wiele lat. Aż pewnego razu usłyszał potężny głos od powały: Icek, ty daj mi szansę. Ty graj. Sprawdzam lotto dzisiaj, mam dwójkę. Ojcze, no to jestem „bogata”. Nie tu widzę twoje bogactwo. Tylko w rozmawianiu ze Mną. Ojcze, może będę odkładać trochę na emeryturę … Zlikwidowałam ubezpieczenie … Dobrze, że tu konia nie ma. ??? Dlaaaczego ? – pytam ostrożnie. Bo by się uśmiał. Śmieliśmy się przez dłuuuugi czas. W TV ciągle newsy o szalejącym wirusie. Ojcze, znowu wirus … – stękam. Powiedz jej coś … – Ojciec mówi do Piotra zmęczonym głosem. W aucie widziałem cię zdrową – „Pieta”. A to się właśnie zaczyna dziać. Uspokoiłam się. Wizje są najważniejsze. Odjeżdżamy „znad przepaści”, jesteśmy w aucie, jesteśmy bezpieczni. 09. 01. 22 r. Warszawa. Wracamy do Warszawy. Nie ukrywam swojej radości. Wiesz co mnie dzisiaj obudziło ? Nie budzik. Usłyszałem Glazerson, Glawerson … Taaaak ? – zdziwienie. Usłyszałem i wiedziałem od razu, że mam ci to powiedzieć. Ciekawe, to ten rabin od kodu. No właśnie … Może znowu coś wymyślił – Piotr westchnął. Nie wymyślił. Odkrył coś konkretnego. Oooo … Dzień dobry ! – krzyknęłam słysząc Ojca. Dawno nie słyszałam i tak jakoś ten okrzyk wyszedł ze mnie sam z siebie. Nie mogłam się pohamować. … Zobaczyłem białą postać jak się uśmiecha. Wzruszyłam się. Jechaliśmy dłuższą chwilę w milczeniu. Podziwiałam pogodę. Miało padać, a jest słońce. Prosiłam, aby było słońce. Od kilku dni ucho mnie pali. Znowu ktoś mnie obgaduje. Wiesz kto ? Niezapominajka. Czyli kto ? – Piotr. Ten, kto nie zapomniał. … No kto ? Spytaj się swojej mądrej żony i to nie ironia. Roześmiałam się. Zaczęłam wyliczać całą listę osób, które z różnych powodów nie chciały o Piotrze zapomnieć. Mógł sobie wybierać do woli. Jadąc czytam maila od Anny. Miała kilka pytań i nie ukrywam, że w czasie tej jazdy liczyłam na odpowiedź. (P. s – wklejam tu zdjęcie z początkiem maila, a ponieważ jest za długi, przetaczam resztę jako oryginalną treść od razu z odpowiedziami .) „Pani Olu, niedawno na blogu opisała pani wizje męża, gdy słyszał dusze czyśćcowe wołające o pomoc. Ja staram się od jakiegoś czasu odmówić za nie codziennie różaniec, czasami zamawiam msze za nie ( zwykle są to intencje zbiorowe- nie wiem, czy to ma jakieś znaczenie). W kościele Jezuitów do którego uczęszczam często można teraz przez rok uzyskać odpust zupełny za taka dusze, gdy przyjmie się komunie św i odmówi modlitwy w intencji papieża Franciszka, więc gdy nie zapomnę, to tez się za nie wtedy modlę. Czy mogłaby pani zapytać Ojca, czy to wszystko realnie tym duszom pomaga?” Zawsze. „Dziś tez np. będę starać się pościć w ich intencji. I tu pytanie w sprawie postów. Otóż, słuchałam świadectwa dziewczyny, krok mówi, ze właściwie w tym względzie powinno słuchać się woli Bożej i decydować się na post, gdy usłyszy się takie wezwanie. Ja niestety nie słyszę Pana Boga, więc trudno mi powiedzieć, czy tego sobie ode mnie życzy, ale ufam, ze ten mój post może w jakimś względzie tym duszom pomoc. Czy mogłaby pani zapytać Ojca o post? Maryja często w swoich objawieniach prosi o modlitwę i post.” Ojciec każdorazowo przyjmuje jej post jako zobowiązanie. Post obok modlitwy i jałmużny to walka z diabłem. „Ja mam po drugiej stronie już rodziców, wszystkich dziadków i jednego brata i ich zawsze wymieniam po imieniu, ale tez w tej modlitwie obejmuje wszystkie dusze czyśćcowe. Na pewno moja modlitwa mogłaby być głębszą i bardziej uważna, bo często odmawiam ja, gdy jadę samochodem, ale mam nadzieje, ze choć w niewielkim stopniu im pomaga.” I jej chwała tym większa, że robi to na zasadzie wiary. „Zastanawia mnie tez, czy pani mąż widzi Świętych i z nimi rozmawia. Ja mam kilku ulubionych, których proszę o wstawiennictwo, a jednym z nich jest święty dla mnie ( choć nie wyniesiony jeszcze na ołtarze) ks. Dolindo Ruotolo. Czy pani mąż mógłby mu przekazać moje wyrazy wdzięczności za jego posługę?” Bene. „Czy ks. Dolindo może być tym kapłanem przygotowującym świat na Apokalipsę ?” Jeden z wielu składowych. A kto jest ? – pytam zaciekawiona. Mam ci na to nie odpowiadać – Piotr stanowczo. Oglądałam wczoraj niesamowite świadectwo wiary. Zaskoczyło mnie, że Arabowie uważają Jezusa za swojego. Dlaczego Ojciec nazwał Jezusa „Arabem” ? A kto Mi zabroni ? Ojcze ! – roześmiałam się z lekką pretensją. Naprawdę chciałabym wiedzieć. Potem po wydaniu książki wymyślą sobie, że Jezus był Arabem … To dla ciebie był przekaz, nie dla nich. ……. – Piotr klepie mnie w ramię. Ojciec cię pyta … Jak ci się jedzie ? Dobrze ! Czyli prosisz, prosisz i wyprosisz. Ojcze, cieszysz się, że wracamy ? Zaplanowane. Dokąd tym autem jedziecie ? – wizja z „Pietą” … Nie wiem. Tylko Ty Ojcze wiesz. A w jakiej fazie tej wizji jesteśmy ? Zobaczyłem, że odjeżdżamy od krawędzi. … Ciekawe co ciekawego znajdę u Glazersona. Przyjmujesz tą informację ? Przyjmuję. …….. – zastanawiam się o co tu jeszcze spytać … Hmm … Myślałam, że to w ubiegłym roku coś się wydarzy. Jesteś zdziwiona, czy zaskoczona ? Rozczarowana … – pomyślałam. Robić dalej zapasy ? Przecież korzystasz. No tak, ale myślałam, że to po wulkanie. I w ten sposób zaczęliśmy rozmawiać o wizji z „Dniami ciemności”. Tak teraz sobie myślę, że ta ciemność to może być metafora. Nie od wulkanu. To były czarno-krwiste chmury, pioruny uderzały, od wulkanu takie nie są. Baliśmy się jak cholera. To może oznaczać po prostu nastanie ciemnych dni, czyli to może być wszystko. Wojna, kataklizm … To może być wulkan, ale nie musi. Pamiętaj, wizja to prawda. Słowa mogą mylić, bo ktoś może podpowiadać. Wieczorem. Zabieram się za Glazersona. Zwróciłam uwagę na kilka z jego ostatnich „tablic” . 1. Hebrajczycy mają obecnie rok szabatowy (do września 2022r.); rok szabatowy. (w czasach biblijnych). Podczas tego roku według Glazersona ma nadejść mesjasz. Mesjasz w sensie prorok. 2. I jeszcze jedna, bardzo ciekawa; Pisze o tym także „W swojej książce Siach Nechama (Dyskurs pociechy) rabin Chaim Kaniewski pisze, że Mesjasz żyje i jest z nami właśnie teraz, a odkupienie jest gotowe i czeka. Kiedy Izrael na to zasługuje. Mesjasz zostanie objawiony i natychmiast ich odkupi. „Wygląda na to, że Mędrcy chcieli powiedzieć, że chociaż Świątynia została zniszczona, odkupienie istnieje wszędzie. Mesjasz żyje z nami i przechodzi w każdym pokoleniu do innego ciała” Rabin Kaniewski często wspomina słowa Gemary w Tractate Ketubot, że „pokolenie, do którego przychodzi [Mesjasz] syn Dawida, jest krytyczne wobec uczniów mędrców”. „W tym pokoleniu jest wiele prześladowań i nienawiści wobec uczonych Tory. Wydaje się, że w szczególności w ostatnich latach widzimy, że wszystkie znaki, o których mowa w Gemarze, spełniły się i w każdej chwili czekamy na przyjście Mesjasza, jeśli Bóg tego zechce” – powiedział rabin Kaniewski. Rabin Kaniewski dodał, że wielu wielkich ludzi minionych pokoleń, jak również jego zmarły ojciec, rabin Steipler, przygotowali specjalną szatę do noszenia, gdy przyjdzie Mesjasz. To pokazuje namacalne oczekiwanie tuż przed jego przybyciem. Rabin wyjaśnił, że odkupienie porównuje się do świtu. Tak jak słońce zaczyna rozjaśniać niebo przed świtem, ale jest widoczne dla świata dopiero o świcie – tak jest odkupienie. W tym czasie jesteśmy tuż przed świtem – powoli pojawiają się znaki odkupienia. Ale rzeczywiste odkupienie zostanie ujawnione oczom wszystkich dopiero wtedy, gdy nadejdzie dzień.” Świt ???? !!! - Z czego się cieszysz ? - Brzask nadchodzący widzę – i dalej się cieszy. - … Pokazał jak palcem łapie promień słońca… – Piotr naśladuje Homiela. - Dlaczego się nie odzywałeś przez parę godzin jazdy ? – pytam. - Tak czekałem na brzask… - Brzask przejdzie w świt, a świt przejdzie w dzień. - Co znaczy ten brzask ? – pytam. - Zmiany, zmiany ! Wielkie jak katedra ! - Nastał świt, damy ludzkości powietrze. 04. 01. 22 r. Szczecin. Uciekliśmy z domu na kawę. Zobaczyłem z góry rękę, która chwyta mnie z tyłu za kołnierz i podnosi do góry i zostaje przy stole tylko puste miejsce, wyciąga do góry moje ciało. Czyli Ojciec zabiera cię od ludzi ? Czas na zmiany, Ola. Zgadzam się. Będziesz księgową swojego męża. …….. – Piotr zrobił minę zdziwienia. Nie mam pojęcia co to ma oznaczać. Hmm …. Ja też nie – przyznaję. Czas na zmiany ? One się już zaczęły, jeszcze nie wiesz. Dla świata będą burzliwe, a ty przeczekasz w spokoju. Hmm … Ciekawe co to może być … Dla świata burzliwe, a dla nas nic takiego ? Jakie to zmiany, o których nie wiemy ? – pytam Piotra. Wkrótce się dowiesz. 05. 01. 22 r. Szczecin Oglądamy film, w którym bohater mieszka w bardzo małym, jednopokojowym mieszkaniu. Klaustrofobicznym wręcz. To straszne mieszkać w takim małym pomieszczeniu. A gdybyś miała wszędzie słyszeć Mój głos ? … Audiunt … Nie mieszkałabyś ? No jasne ! – śmieję się. Już nie będę cię więcej testować. Hmm … – zamyśliłam się, spoważniałam. Czy był to test ? Odpowiedziałam od razu bez zastanowienia, nie było w tym żadnej kalkulacji, a szczerość. Jeszcze śpi ten co jest we mnie … – Piotr nagle. Śpi ? Już się chyba obudził – przypominam sobie wizję. Ale to przenośnia, w tym sensie, że nie jest jeszcze aktywny. Ale jak się zbudzi, będzie strasznie. 06. 01. 22 r. Szczecin. Wyskoczyliśmy w trójkę nad morze. Panował sztorm, nie było mowy o spacerze, więc schowaliśmy się w małej kawiarence. Piotr pociera czoło zmęczony … Cały czas słyszę … Habemus papam. Zapisuję szybko, pytam kilkukrotnie co to oznacza, ale odpowiedzi nie dostaliśmy. Obrazek Maryi w aucie spadł na podłogę. Córka od razu go podniosła. Chroniąc obrazek, sama jesteś chroniona. Protestanci, Hebrajczycy uważają, że obrazki / obrazy są wbrew woli Boga. Jednak prawda jest zupełnie inna. Zapisuję szybko znowu i niestety to wszystko na dzisiaj. 07. 01. 22 r. Szczecin. W Szczecinie rozmawiamy rzadko, zaledwie kilka pada zdań, które natychmiast notuję. Chodzę wszędzie z zeszytem w kieszeni, bo nigdy nie wiadomo gdzie to się zdarzy … Tak jak teraz na przykład … Oglądamy newsy o epidemii … Mamy konika z chorobą, który pracuje. Nie da się tego zatrzymać. Mamy konika od wojny, który zaczyna biegać. Poczekaj, co się stanie w Ameryce Południowej. Hmm … A w Kazachstanie Chiny mają też swoje interesy. Może dojść z Rosją do konfliktu – Piotr myśli głośno. Zbiera się na razie, ale żniwo śmierci. Ale pamiętaj co widziałaś na ulicy. Aaaa … – przypominam sobie natychmiast. Moja wizja z dniami ciemności. Gdy wybiegłam z domu, bardzo byłam zdziwiona, że na ulicy zauważyłam kilka zaledwie osób i to gdzieś w oddali. Byłam zdziwiona, bo przecież wszyscy czekali na to, aby ta ciemność w końcu się skończyła. Dopisane 24. 06. 2022 r. Część rozmowy sprzed dwóch dni. W drugim półroczu szykuje się kolejna niespodzianka światowa. Tak między nami Ola … I pandemia i wojna zatrzymała rozwój i obrażanie Maryi i Mojego Syna. Stopniało to, ale tylko delikatnie przykryło popiołem przed tym co będzie. Któreś z koni zaczynają więcej sypać. To będzie strawa dla trzeciego konia, a jak przy trzecim, to i czwarty się naje. Zaczną się żniwa. … Kataklizm też jakiś będzie ? Tak, spowodowany człowiekiem.
Do niecodziennych wydarzeń miało dojść pewnej listopadowej nocy. Mężczyzna nie żył przez 23 minuty i znalazł się w piekle. Bill Wiese opisał wszystko, co zobaczył po drugiej stronie. Aż włos się jeży na głowie. Bill Wiese przeżył pewnego rodzaju śmierć kliniczną. Mężczyzna na 23 minuty przeszedł na tamten świat. Swoje doświadczenia opisał w książce zatytułowanej
Opublikowano: 2014-10-27 15:05:19+01:00 · aktualizacja: 2014-10-27 20:41:36+01:00 Dział: Lifestyle Lifestyle opublikowano: 2014-10-27 15:05:19+01:00 aktualizacja: 2014-10-27 20:41:36+01:00 Ze względu na postępującą promocję okultyzmu i magii w środkach przekazu, niestety również w środowiskach szkolnych i kulturze, warto zastanowić się „dlaczego nie?” w odniesieniu do popularnego Halloween. Często jest tak, że pomimo bycia chrześcijanami nie reagujemy szybko i stanowczo na niebezpieczeństwo. Z politowaniem i wyższością słuchamy tego, co Kościół lub różne „oszołomy” chcą nam powiedzieć o zagrożeniach duchowych. Bo przecież co złego jest w tym, że dzieci jeden dzień w roku bawią się w taki sposób i przebierają się w kostiumy czarownic, wampirów, duchów, kościotrupów? Bez przesady, nie można demonizować. To niewinna zabawa. Czy aby na pewno? Obchodzony 31 października Halloween (wg niektórych „Noc Duchów”) to święto pogańskie, sprzeczne z duchem chrześcijaństwa. Jest pewną formą odradzania neopogaństwa. Tradycja Halloween została przejęta z kultów magicznych i satanistycznych. Przez twórcę współczesnego satanizmu Antona Lavey ten dzień został obwołany „największym świętem lucyferycznym”. Już sam ten fakt nam chrześcijanom powinien wystarczyć, by szerokim łukiem omijać wszelkie halloweenowe zabawy. Według słów Św. Pawła: Unikajcie wszystkiego co ma choćby pozór zła. Chrześcijanie, niestety, coraz częściej obchodzą to „święto”, które ani nie jest świętem, ani też nie da się pogodzić z wiarą w Chrystusa. W naszym kraju Halloween jest nowym zwyczajem, jeszcze niezakorzenionym. Ale maszyna promocji już ruszyła. W średniowieczu nadano mu nazwę All Hallows Eve - co znaczy - Wigilia Wszystkich Świętych. W skrócie Halloween. Polegało ono na kontaktowaniu się z zaświatami po to, by odkryć przyszłość, nabrać mocy, zaspokoić potrzeby zmarłych. Zwyczaje te można porównać z obchodzonymi w naszej części Europy dziadami, tak dobrze zobrazowanymi przez Adama Mickiewicza w II części jego najważniejszego dramatu. Dziady jednak Kościół katolicki skutecznie wyrugował kilka wieków temu. W miejsce obrządków mających za cel kontakt z duchami, udało się wprowadzić kult zmarłych, polegający na czczeniu ich pamięci i modlitwie za nich. W 834 roku papież Grzegorz IV wprowadził uroczystość Wszystkich Świętych, którą wraz z Dniem Zadusznych obchodzimy od XII wieku w dniach 1 i 2 listopada. Dziękujemy Bogu za dar świętości i wspominamy wszystkich wiernych zmarłych. Wówczas Kościół stara się otoczyć modlitwą i wspomóc zmarłych, którzy cierpiąc w czyśćcu, oczekują na udział w społeczności zbawionych. W XIX wieku zwyczaje Halloween dotarły wraz z emigrantami z Wysp Brytyjskich do Ameryki. Tam nabrały swojego kolorytu i komercyjnego charakteru. Zastanawiający jest fakt, że „przypadkiem” w Nowym Jorku jest to dzień parad gejowskich. W XX wieku zmodyfikowana pogańska praktyka powróciła już nie tylko na Wyspy Brytyjskie, ale do całej Europy. Cała symbolika i atmosfera Halloween otwiera człowieka na pewną rzeczywistość, której istnienie wielu ludzi kwestionuje, a jednak ona istnieje i zagraża. ** Używanie, także podczas zabawy, symboliki związanej z magią i ze śmiercią oswaja społeczeństwa z okultyzmem i przyczynia się do powstawania w zachodniej kulturze irracjonalnego nurtu, czego przejawami stają się duże ilości pieniędzy wydawane przez Europejczyków na usługi wróżek i jasnowidzów. Choćby człowiek tę zabawę traktował zupełnie niepoważnie, to diabły odpowiadają na każde zaproszenie człowieka. Zresztą sama atmosfera Halloween bliższa jest naszym wyobrażeniom piekła niż nieba. Bo czy wyobrażamy sobie niebo jako miejsce, po którym hasają diabełki, potwory, kościotrupy i czarownice? A jeżeli nie, to po co bawić się w piekło? Inną stroną tych obchodów jest niszczenie wrażliwej dziecięcej psychiki. Wiele dzieci przedszkolnych i wczesnoszkolnych ma swoje własne lęki - nie musimy im dokładać kolejnych. W jaki sposób mamy dziecku pomóc zrozumieć chorobę, umieranie i brak bliskiej osoby jeśli równocześnie trywializujemy i ośmieszamy śmierć i cierpienie? Nie oszukujmy się rzeczywistość śmierci kogoś najbliższego dotyka nas wszystkich, bez względu na to czy jesteśmy chrześcijanami czy nie. I jeszcze jedno, ta potężna promocja obcego nam święta nie bierze się znikąd. Stoją za tym straszliwe pieniądze i apetyt na wielkie zyski. Przecież to kolejna okazja, by wydrenować rodzicielskie kieszenie przed 6 grudnia. Te wszystkie makabryczne gadżety, kostiumy, wielkie ilości słodyczy a nawet catering na halloweenowe bale - to wielkie pieniądze do zdobycia. Czy naprawdę chcemy być tępymi baranami do wykorzystania? Publikacja dostępna na stronie:
.
  • ekq68wg4fl.pages.dev/94
  • ekq68wg4fl.pages.dev/737
  • ekq68wg4fl.pages.dev/383
  • ekq68wg4fl.pages.dev/775
  • ekq68wg4fl.pages.dev/325
  • ekq68wg4fl.pages.dev/248
  • ekq68wg4fl.pages.dev/86
  • ekq68wg4fl.pages.dev/247
  • ekq68wg4fl.pages.dev/894
  • ekq68wg4fl.pages.dev/136
  • ekq68wg4fl.pages.dev/350
  • ekq68wg4fl.pages.dev/922
  • ekq68wg4fl.pages.dev/405
  • ekq68wg4fl.pages.dev/870
  • ekq68wg4fl.pages.dev/846
  • pieklo istnieje bylem tam 23 minuty